~~ Louis ~~
Harry spojrzał na mnie pytająco. Zaśmiałem
się. Byłem pewien, że Harry kocha Em. Nikt lepiej go nie znał niż ja. Odkąd
wróciliśmy do domu, do Londynu, Harry jest wiecznie szczęśliwy. Nie wkurza się
o byle gówno tak, jak było przedtem. A od czasu, kiedy dowiedziałem się, że
poznał Em, cały czas o niej mówił. A kiedy to robił, uśmiech nie schodził mu z
twarzy. To chyba jasne, że się zakochał, prawda? Każdy, kto obserwowałby go
przez ostatnie 2 tygodnie, stwierdziłby to bez najmniejszego zawahania.
- Co się tak na mnie patrzysz? -
zapytałem z uśmiechem na ustach - zakochałeś się. - powiedziałem - To pewne. -
stwierdziłem
- Miło mi, że mnie o tym informujesz -
powiedział sarkastycznie i odwrócił wzrok
To niepojęte, jak on potrafi być uparty.
Wiem, że to ja mam teraz rację. Harry mógłby choć raz mnie posłuchać. W końcu
jestem najstarszy. No okay, może nie zawsze się zachowuję tak, jak przystało na
kogoś w moim wieku, ale nigdy nie żartuję w sprawach sercowych. I teraz też tak
nie było. Uważam, że znam się na tych rzeczach. Mało tego - ja jestem ekspertem!
No dobrze, może teraz przesadziłem, ale naprawdę dużo wiem o uczuciach. I Harry
doskonale o tym wie. Nie rozumiem, dlaczego teraz mi nie chce zaufać.
- Informuję Cię o tym, bo ty tego nie
dostrzegasz. - oznajmiłem - Dlaczego nie chcesz dopuścić myśli, że się
zakochałeś? - zapytałem - Dlaczego oszukujesz sam siebie? - ponownie zadałem
pytanie, nie usłyszałem odpowiedzi
Jak ostatnio Harry dzień w dzień był mega
szczęśliwy, tak teraz jest przygnębiony. Ma humorki jak kobieta w ciąży. Jeżeli
to przez tą miłość, to zniosę wszystko, ale do cholery niech on w końcu
przestanie się oszukiwać! Bo on nie oszukuje mnie, nie oszukuje Em, ani
chłopaków. On oszukuje tylko i wyłącznie siebie. I ja zrobię wszystko, aby to
się zmieniło.
- Harry powiedz coś w końcu. - powiedziałem,
kiedy loczek nie odzywał się dłuższą chwilę - Oboje wiemy, że ją kochasz -
stwierdziłem - Dlaczego nie chcesz uwierzyć w to, że kochasz Em? - zapytałem
spokojnym głosem
- Bo jest moją przyjaciółką do cholery! -
krzyknął
- I co z tego? - zapytałem, wiedziałem,
że dużo ryzykuję mówiąc to, ale należę do osób lubiących ryzyko
- I to kurwa z tego, że nie chcę stracić
przyjaciółki! - nie zniżył tonu ani trochę, ja jednak postanowiłem mówić
spokojnie
- A dlaczego masz ją tracić, co? -
zapytałem, nie uzyskałem odpowiedzi
Teraz już nic nie rozumiałem z tego, co
mówi Harry. Kto tu mówi o tym, że Harry miałby ją tracić? A po za tym i tak
przecież nie ma wpływu na swoje uczucia... One się nie zmienią. Niezależnie od
tego, czy on to zaakceptuje, czy nie. Gdyby to od nas zależało, w kim mamy się
zakochać, to życie nie byłoby takie skomplikowane. Ale z drugiej strony, byłoby
nudne.
- Harry czy ty możesz wreszcie zacząć ze
mną normalnie rozmawiać? - podniosłem głos - Ja tu chyba jestem po to, aby Ci
pomóc, tak? - przytaknął - No nie wiem, bo muszę wszystko na siłę wyciągać. -
stwierdziłem, prychnął tylko z kpiną - Śmieszy Cię coś? - zapytałem, teraz mnie
wkurzył - Jeżeli nie masz ochoty na rozmowę, to sobie pójdę. Tylko tracę czas.
- powiedziałem, Harry milczał, ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju - Nie wiem,
co się z Tobą dzieje, ale radzę Ci: Ogarnij się Styles. - powiedziałem i
wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni, gdzie nikogo nie było.
~~ Em ~~
Kiedy chłopcy wyszli, postanowiłam
posprzątać trochę w salonie. Po naszej wczorajszej "małej" imprezce
przydałoby się trochę ogarnąć salon. Wszędzie walały się butelki po winie,
które nawet nie wiem jak pojawiło się w moim domu. Pewnie chłopcy je tutaj
przynieśli. Nie pamiętam.
Ash właśnie się kąpała a ja sprzątałam po
kolei pozostałości po wczorajszej imprezie. Rozmyślałam nad moją wczorajszą
rozmową z Harr'ym. O tym, jak opowiadał o tej dziewczynie. To niewiarygodne,
jak można kogoś tak wykorzystywać. Ona nie ma serca. Strasznie było mi szkoda
mojego przyjaciela. Z każdym wypowiedzianym wczoraj słowem przez Harr'ego, w
jego oczach pojawiało się coraz więcej łez. Nie mogłam się powstrzymać i po
moim policzku też leciały pojedyncze łzy, jednak szybko je wytarłam tak, aby
Harry tego nie widział. Miał chwilę słabości i nie mogłam pozwolić na to, aby
załamał się jeszcze bardziej. Niektórzy pewnie pomyślą "co to za facet,
który płacze", ale ja uważam, że właśnie dlatego, że nie wstydzi się łez,
jest facetem. Co to za sztuka udawać? Nie rozumiem ludzi, którzy to robią. To
jest bez sensu.
Nawet nie wiem kiedy, a w moim domu
panował już porządek. Spojrzałam na zegarek: 17.50. Chyba trzeba się już
szykować na kolejną imprezę. Nigdy tyle nie imprezowałam, co w ostatnim czasie.
Ale może właśnie tego mi trzeba? Teraz, kiedy nie mam pracy, jest na to czas.
Muszę się wyszaleć póki jest to możliwe. Muszę korzystać, bo kiedy Matt wróci,
nie będzie już czasu na codzienne wyjście na miasto, czy do klubu. To wszystko
się skończy. Ale póki co, szykuje się kolejny miły wieczór w miłym towarzystwie.
~~ Harry ~~
Długo zastanawiałem się nad słowami
Louis'a. Może ma rację? Na pewno ma rację. Zakochałem się. Doskonale to wiem.
Louis mi to uświadomił. On naprawdę zna się na sprawach sercowych. Jest
świetnym kumplem. Nie wiem, dlaczego go tak potraktowałem. Jest moim
przyjacielem, próbuje mi pomóc, a ja tego nie doceniam. Powinienem go
przeprosić. To nigdy nie należało do najłatwiejszych rzeczy, ale muszę to
zrobić.
A co z Em? Mam jej powiedzieć o tym, co
czuję? Nie. Na pewno tego nie zrobię. Przynajmniej na razie. Boję się, że mogę
ją stracić po raz kolejny, ale teraz mogę jej już nigdy nie odzyskać. Ona na
pewno nic po za przyjaźnią do mnie nie czuje. Doskonale wiem, jak kończą się
najlepsze przyjaźnie przez to, że jedna osoba zakochuje się bez wzajemności w
drugiej. Przyjaźń między kobietą, a mężczyzną jest ryzykowna. Niektórzy myślą,
że taka przyjaźń nie istnieje. Nie mają racji. Przyjaźń damsko-męska jak
najbardziej jest możliwa. Jednak bardzo często kończy się to miłością.
Najczęściej tylko jednej osoby. I bałem się, że tak jest w moim przypadku.
Bardzo tego nie chciałem. Postanowiłem ukrywać uczucia do Em, przez najbliższy
czas. Może ona też mnie pokocha? Mam nadzieję, bo bardzo chciałbym być z Em.
Muszę obserwować sytuację między nami. Jeżeli uznam, że jest odpowiedni moment,
powiem jej. Ale nie teraz.
Siedziałem jeszcze przez chwilę w pokoju
Louis'a i postanowiłem zejść na dół, aby go przeprosić za moje idiotyczne
zachowanie. Idąc po schodach, zobaczyłem mojego przyjaciela w kuchni.
Skierowałem się w jego stronę. Usiadłem na przeciwko niego i przez chwilę,
żaden z nas nie wydusił nawet słowa.
- Jednak jestem Ci potrzebny? - odezwał
się Louis
- Przepraszam Cię. - powiedziałem - Nie
wiem, dlaczego się tak zachowuję. - stwierdziłem - Możemy pogadać? - zapytałem
niepewnie - jesteś jedyną osobą w tym domu, z którą mogę o tym pogadać. -
dopowiedziałem, aby przekonać Louis'a
- Jasne. Zawsze możesz na mnie liczyć. -
powiedział, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech
Louis wstał i podszedł do mnie. Po chwili
oboje zamknięci byliśmy w mocnym, przyjacielskim uścisku. Usłyszałem z ust
mojego przyjaciela coś w stylu: "Cieszę się, że tak szybko się ogarnąłeś.
Mam nadzieję, że już więcej nie będziesz musiał tego robić". Udaliśmy się
tym razem do mojego pokoju, ponieważ w kuchni pojawił się Niall. Wolałem
porozmawiać tylko z Louis'em. To nie jest tak, że nie ufam blondaskowi, ale to
jest zbyt delikatna sprawa. Wolałem, aby wiedział o tym tylko mój przyjaciel.
- No to jak? - zapytał Louis,
zdezorientował mnie tym pytaniem - dalej będziesz udawał, że Em jest dla Ciebie
tylko przyjaciółką? - zaśmiałem się na te słowa
- Niczego nie będę udawał. Kocham ją. -
stwierdziłem - Ale nie mogę jej tego powiedzieć.
- Masz rację. Nie możesz tylko musisz! -
powiedział rozentuzjazmowany - No co się tak patrzysz? Musisz jej to
powiedzieć! - nie wierzyłem w to, co słyszę - A co jeśli ona czuje to samo? -
zapytał - już całe życie będziecie tylko przyjaciółmi. Chcesz tego?
Nie. Jasne, że chcę być z nią. Ale jeśli
ona tego nie chce? Zniszczę naszą przyjaźń już na zawsze. Znienawidzi mnie. Nie
mogę na to pozwolić.
- Ale jeśli jej to powiem, a ona mnie nie
kocha, to już nigdy nie będziemy przyjaciółmi.
- Ale skąd wiesz, że Cię nie kocha? Mi
się wydaje, że jest inaczej. - stwierdził - Musisz zaryzykować.
- Może masz rację. - powiedziałem - Ale
jeszcze jej tego nie powiem. Poczekam.
Uznałem, że tak będzie najlepiej. Jeżeli
teraz mnie kocha, to za jakiś czas też będzie. Nie da się tak po prostu
odkochać. To tak nie działa.
Louis poklepał mnie po ramieniu,
powiedział: "Będzie dobrze" i wyszedł. Zostawił mnie z moimi myślami
sam na sam. Już wiedziałem co mam robić - cierpliwie czekać. Nie jestem w tym
dobry, ale mam nadzieję, że tym razem mi się to uda. Ta sprawa jest zbyt
poważna, żeby to schrzanić, Teraz wszystko musi pójść po mojej myśli. Nie ma
innej opcji. Spojrzałem na zegarek: 18.15. Lepiej pójdę teraz do łazienki, bo
Zayn zawsze zajmuje ją przed wyjściem i siedzi w niej ponad godzinę. Nie mam
pojęcia, co on tyle czasu tam robi. Wziąłem rzeczy na zmianę i udałem się do
łazienki w dużo lepszym humorze niż wcześniej. Nie spieszyłem się i to był
błąd. Tuż przed moim nosem, drzwi łazienki zamknęły się. A Zayn oczywiście się
w niej znajdował. Ciężko westchnąłem. Idę do drugiej łazienki. Zajęta przez
Niall'a. Kurwa. Ten dom jest wielki. Dlaczego są tylko dwie łazienki? Pozostaje
mi tylko czekać, aż Niall opuści łazienkę, bo na Zayn'a nie ma co liczyć.
Usiadłem w salonie. Wziąłem laptopa ze stolika i zacząłem przeglądać twitter'a.
Jak zwykle, mnóstwo nowych "informacji". Nie chciało mi się ich
wszystkich przeglądać. Napisałem tylko: "Szykuje się świetny,
niezapomniany wieczór w cudownym towarzystwie!" i opuściłem twitter'a. W
tym samym czasie, Niall wyszedł z łazienki. Udałem się do niej jak najszybciej,
aby nikt mi jej nie zajął. W sumie mam jeszcze ponad godzinę, ale wolę być
gotowy wcześniej.
Po kilkunastu minutach byłem już gotowy.
Kiedy opuściłem łazienkę, minąłem się w jej drzwiach z Liam'em. Zaśmiałem się i
powiedziałem:
- Nasz laluś ciągle zajmuje łazienkę?
- A jak myślisz? - zapytał i oboje
zaczęliśmy się śmiać
Udałem się do kuchni, aby wziąć batonik.
Po chwili siedziałem już w salonie razem
z Niall'em i Louis'em.
~~ Em ~~
Nie mogłam się zdecydować, którą sukienkę
wybrać. Czerwona, Niebieska, czy klasyczna - czarna? Pytałam siebie w myślach
patrząc na sukienki porozkładane na moim łóżku. Stałam tak nad nimi przez
dłuższą chwilę opierając ręce o biodra.
- Czarna. - usłyszałam głos Ash
- Tak myślisz? - zapytałam niepewnie
- Jasne. Będziesz w niej wyglądać
świetnie.
Uśmiechnęłam się do niej, wzięłam
sukienkę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel i założyłam sukienkę.
Czas na makijaż. Postawiłam na klasyczny smokey eyes. Z tym nie miałam
problemu. Gorzej było z włosami. Kompletnie nie wiedziałam, co z nimi zrobić.
- Ash? - zawołałam, a po chwili moja
przyjaciółka znajdowała się w łazience - Błagam Cię powiedz mi co ja mam zrobić
z włosami?
- Jak to co? - zapytała, jakby to było
oczywiste - Loki. - powiedziała i podeszła do szafki, gdzie trzymałam lokówkę
Włączyła ją i kazała mi usiąść na
stołeczku, który stał w rogu mojej łazienki. Zrobiłam, co mi kazała Ash. Ona
znała się na takich rzeczach. Zawsze robiła mi przeróżne fryzury na jakieś
mniejsze, czy większe uroczystości. Ja nigdy nie pozostawałam jej dłużna. Na
imprezy to ja jej zawsze robiłam makijaż i podejrzewam, że teraz nie będzie
inaczej.
Ash po kolei brała niewielkie pasma moich
włosów i czyniła z nich przepiękne fale. Zawsze zazdrościłam jej, że potrafi
robić takie rzeczy. Jeżeli o mnie chodzi, to ograniczam się niestety do
najprostszych warkoczy, kucyków no i prostownicy. Po paru minutach na mojej
głowie znajdowały się loki.
- Dziękuję! - krzyknęłam i pocałowałam w
policzek moją przyjaciółkę - a ty czemu jeszcze ni ubrana? - zapytałam i
chwyciłam ją za rękę ciągnąc do jej obecnego pokoju
Szybko wybrałyśmy dla niej sukienkę. Ash
szybko wbiła się w nią.
- Myślisz, że spodobam się Zayn'owi? -
wybiła mnie z rytmu tym pytaniem, spuściła głowę, a na jej policzkach pojawił
się bladoróżowy odcień
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam z
niedowierzaniem
- Bardzo mi się podoba. - powiedziała
nieśmiało, uśmiechnęłam się szeroko i mocno uścisnęłam Ash
- Jasne, że się spodobasz. Jesteś
prześliczna. - wyszeptałam jej do ucha - A teraz choć, muszę Cię pomalować! -
powiedziałam rozentuzjazmowana
Usadziłam ją na tym samym miejscu, na
którym parę minut temu siedziałam ja. Po parunastu minutach, na jaj twarzy
znajdował się makijaż. Ash była bardzo piękna, dlatego nie potrzebowała mocnego
makijażu. Wystarczyło tylko podkreślić jej urodę. Narysowałam na jej powiekach
cienką kreskę eyeline'rem i przeczesałam rzęsy tuszem. Na koniec pomalowałam
jej usta czerwoną szminką pod kolor sukienki, którą miała na sobie. Kiedy
wyszłyśmy z łazienki była 19.54. Sięgnęłam do mojej szafy i wyciągnęłam dwie
pary szpilek. Jedne czarne - dla mnie, a drugie czerwone - dla Ash. Założyłam
moje buty i udałam się do garderoby, gdzie znajdowało się wielkie lustro. Patrzyłam
na siebie przed lustrem. Po chwili obok mnie stała moja przyjaciółka.
- Będzie Tobą zachwycony, zobaczysz. -
powiedziała z uśmiechem na twarzy
- Kto? - zapytałam
- No jak to kto? Harry. - powiedziała
- Słucham? - zakpiłam - On jest tylko
przyjacielem - powiedziałam i odwróciłam od niej wzrok, za wszelką cenę
chciałam ukryć rumieńce na mojej twarzy
- Tak? - zapytała krzyżując ręce - To
dlaczego rumienisz się, kiedy o nim mowa?
- Wcale się nie... - przerwał mi dzwonek
do drzwi
Bez słowa ruszyłyśmy do drzwi. Wzięłyśmy
po drodze nasze niewielkie torebki i otworzyłyśmy drzwi. Naszym oczom ukazał
się Harry, Zayn i reszta chłopców, którzy wysiedli z samochodu i kierowali się
w stronę mojego domu.
- Przepraszamy, że... - zaczął Harry
- Wow... - powiedzieli razem Harry i Zayn
Zaśmiałyśmy się i wyszłyśmy z domu.
~~~~~~~~
Przepraszam!!! Po raz kolejny muszę to
robić i po raz kolejny strasznie mi głupio z tego powodu... Nie miałam
internetu... Będę się starała jak najczęściej dodawać rozdziały, ale nie zawsze
jest to możliwe, tak, jak było teraz.
Ostatnio wspomniałam o tym, że może
założę drugiego bloga, ale na razie sobie odpuszczę. Boję się, że nie będę się
wyrabiała, a nie chcę was zawodzić i tak już wiele razy to zrobiłam.
A teraz coś o rozdziale.
Szczerze? Nie jestem z niego zadowolona
ani trochę. Całkiem inaczej sobie go wyobrażałam, mam nadzieję, że was nie
zanudziłam i doczytaliście do końca :)
Piszcie komentarze :)
Tym razem obiecuję, że w weekend pojawi
się kolejny rozdział i na pewno dotrzymam słowa, możecie mi zaufać. Mam
nadzieję, że nie tracę czytelników przez te przerwy... Wyświetleń było mniej
niż między wcześniejszymi rozdziałami, ale mam nadzieję, że dalej będziecie
czytać mojego bloga :)
Do zobaczenia!! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz