sobota, 23 listopada 2013

20. "Po prostu Harry już dla mnie nie istnieje."

~ EM ~
Odłożyłam walizkę z powrotem na miejsce i skierowałam się w stronę drzwi. Otworzyłam je zobaczyłam osobę, której tak bardzo nie chciałam widzieć. Szybko zamknęłam drzwi, zanim Styles zdążył cokolwiek powiedzieć. Zaczął walić pięściami i prosić, abym go wpuściła. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie miałam na to ani ochoty, ani czasu. Taksówka już na mnie czeka, mam pół godziny do samolotu. Nie miałam innego wyjścia, musiałam już iść, chociaż wiedziałam, że to wiąże się z koniecznością rozmowy z szatynem. Zabrałam walizkę, w której były wszystkie moje rzeczy. Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz.
- Em błagam Cię, daj mi wytłumaczyć. – prosił mnie Harry
- Tu nie ma nic do tłumaczenia. – powiedziałam zamykając drzwi na klucz – Wybacz, ale nie mam czasu. – oznajmiłam i ruszyłam w stronę taksówki
- Proszę Cię, daj mi szansę. – nie ustępował
- Nie mam ani czasu, ani ochoty. – powiedziałam
- Ale mi na Tobie zależy, przepraszam Cię za moją głupotę. Kocham Cię.
- Co z tego? Przecież nie moglibyśmy być razem. – cytowałam jego słowa
- Nie chciałem tego powiedzieć. – głupio się tłumaczył, kierowca schował moją walizkę do bagażnika
- Gdybyś nie chciał, nie powiedziałbyś tego. – nie ustępowałam
- Uwierz mi, Paul mnie do tego zmusił. – zaśmiałam się na te słowa – Ale ty jesteś dla mnie najważniejsza, dlatego postanowiłem powiedzieć prawdę. – próbował mnie przekonać
- Okay, Paul Ci kazał. A Gdyby powiedział Ci, że masz ze mną zerwać?– zapytałam
- Nie zrobiłbym tego. Jesteś dla mnie najważniejsza. – powtarzał się
- A gdyby przyszło ci rzucić wszystko i polecieć za mną tysiące kilometrów, a Paul by Ci tego zabronił? – zadałam kolejne pytanie, nie usłyszałam odpowiedzi – No właśnie. – powiedziałam i wsiadłam do taksówki
Kiedy to zrobiłam, kierowca momentalnie ruszył w stronę lotniska. Patrzyłam na zmieniające się widoki za oknem, a po moich policzkach, łzy lały się strumieniami. Po co tu przyszedł? Mógł sobie darować. Na szczęście miałam to już za sobą. Wiedziałam, że na pewno do Brukseli za mną nie poleci, więc będę mogła odpocząć od wszystkiego.

Po około 20 minutach byłam już na miejscu. Kierowca podał mi moją walizkę, zapłaciłam za kurs i jak najszybciej udałam się na odprawę. Bałam się, że nie zdążę, jednak udało się. Po kilkunastu minutach siedziałam już w samolocie. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę, najgłośniej jak się dało. Chciałam zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w tekst piosenek.

Samolot wylądował. Odebrałam moją walizkę i chodziłam po lotnisku rozglądając się za siostrą, która miała po mnie przyjechać. Wreszcie moje oczy skierowały się na blondynkę. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Szybko do mnie podbiegła i zamknęła w silnym uścisku.
- Nareszcie Cię widzę! – powiedziała radośnie
Miałam wrażenie, że nasze uściski trwają wiecznie. Brakowało mi tego. Brakowało mi jej uśmiechu, jej optymizmu. W końcu odsuwamy się od siebie. Jenn zabiera moją walizkę i kierujemy się w stronę samochodu mojej siostry.
- Dlaczego nie chwaliłaś się, że masz takie ciasteczko na wyłączność, co? – powiedziała z udawanym wyrzutem, nie odezwałam się, a mój uśmiech momentalnie zniknął mi z twarzy – Emma, co się stało? – zapytała, kiedy zauważyła moją przygnębioną minę
- Nic. Po prostu Harry już dla mnie nie istnieje. – odpowiedziałam
- Dlaczego? – dopytała
- Długa historia. – stwierdziłam
- Okay, pogadamy w domu. – zadecydowała i objęła mnie ramieniem

~ HARRY ~
Wiedziałem, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać, ale musiałem spróbować. Nie udało się, ale na pewno nie zrezygnuję. Em jest dla mnie zbyt ważna, żeby to tak po prostu zostawić. Wsiadłem do swojego samochodu i wróciłem do domu. Paul od godziny próbował się ze mną skontaktować – na marne. Wiedziałem, że jest na mnie wściekły. Wysłucham jego popieprzonych wyrzutów i pretensji, powiem, co myślę na ten temat i będę miał wszystko w dupie. Później znajdę Em i za wszelką cenę postaram się jej to wytłumaczyć. Nie mam pojęcia, jaki jest dokładny adres jej siostry, ale jestem pewien, że poleciała do Brukseli. Jakoś ją znajdę. Nieważne, jak.

Już byłem pod mieszkaniem Paul’a. Wysiadłem z samochodu i szedłem w stronę jego domu. Nacisnąłem dzwonek i po chwili drzwi się otworzyły.
- O proszę. Pan gwiazda postanowił się zjawić u mnie w domu. – przywitał mnie z sarkazmem – Czym zawdzięczam twoją wizytę? – coraz bardziej byłem zdenerwowany
- Nie pierdol farmazonów. Wpuścisz mnie, czy będziemy tak stać? – zapytałem
- Gwiazdeczka jest wkurzona, oj niedobrze. – powiedział wpuszczając mnie do środka
- Zacznij już swój opieprz, bo trochę mi się spieszy. – wywołałem śmiech Paul’a – Nie rozumiem, co w tym takiego śmiesznego.
- Możesz mi powiedzieć, co ty odpierdalałeś w tym durnym programiku? – zapytał, nie miałem zamiaru odpowiadać – Dlaczego nie trzymałeś się naszej umowy?
- Może dlatego, że kocham Em i nie mam zamiaru udawać, że tak nie jest? – powiedziałem podnosząc głos, Paul zaczął się śmiać
- Biedactwo. – położył mi na ramię rękę, którą od razu zrzuciłem – Jesteś taki romantyczny… Aż Ci zazdroszczę.
- Nie wątpię. – powiedziałem
- Słucham? – nie wierzył w to, co słyszał
- Wiesz, dlaczego nadal jesteś sam? – zapytałem
- Oświeć mnie.
- Dlatego, że jesteś gburem. – powiedziałem bez wahania – Żadna kobieta nie zakochałaby się w takim popierdoleńcu, jakim jesteś ty. – miałem wrażenie, że zaraz oczy powypadają mu z orbit – Masz obsesję na punkcie kontrolowania innych. – kontynuowałem – Wpieprzasz się z butami w życie innych tylko dlatego, że nie masz swojego. Manipulujesz innymi. Ludzi masz za nic, a tak naprawdę, to ty jesteś nikim. – powiedziałem całą prawdę
- Odwołaj to, póki masz jeszcze szansę. – ostrzega
- Nie mam zamiaru. – powiedziałem i już po chwili poczułem jego rękę na mojej twarzy, zaśmiałem się – Bijesz jak baba. – stwierdziłem
Mimo tego, że jego „uderzenie” ani trochę mnie nie zabolało, byłem strasznie wkurzony. Wycelowałem pięścią prosto w jego nos i walnąłem go z całej siły. Widziałem, że stracił na chwilę orientację. Kiedy już się ocknął, postanowił mi oddać, jednak schyliłem się i nie udało mu się to. Jednak ja trafiłem dokładnie tam, gdzie chciałem, czyli w jego twarz. Kolejnego jego ruchu niestety nie udało mi się uniknąć i dostałem z trochę większą siłą niż pierwszym razem, ale to też nie zrobiło na mnie wrażenia. Ponowiłem swoje poprzednie ruchy i Paul ponownie oberwał. Kolejny cios, który otrzymałem był zdecydowanie silniejszy niż poprzednie. Przez chwilę nic nie widziałem, jednak po chwili odzyskałem wzrok i poczułem, jak z mojego łuku brwiowego sączy się krew. Postanowiłem zakończyć tą bitwę raz na zawsze i w ostatnie uderzenie włożyłem całą moją energię, co spowodowało, że Paul upadł. Chciałem jeszcze go „dobić”, ale zrezygnowałem. Wyznaję zasadę, że leżącego się nie kopie, więc wyszedłem z jego domu i wsiadłem do samochodu.

~ EM ~
- Mów co się dzieje. – poprosiła mnie siostra, kiedy siedziałyśmy z kawą w jej salonie
Ostawiłam kubek z kawą na stolik i zaczęłam opowiadać. Najpierw o tym, jak się poznaliśmy, o historii z batonikiem dla Niall’a. O tym, że na początku nie chciałam go znać, ale w później, wszystko się zmieniło. Opowiedziałam jej, jak poznałam resztę zespołu, o wspólnych imprezach, do których później, dołączyła Ash. Aż w końcu dotarłam do momentu, w którym byłam z Harry’m.. opowiadałam, jak nam było razem cudownie, tak naprawdę tylko przez kilka dni. Później Hazza wszystko zepsuł. I za to go nienawidzę.
-… No i później przyszedł czas na ten cholerny wywiad. – mówiłam
- Co się stało? Powiedział coś głupiego? – dopytywała, łzy niekontrolowanie zaczęły spływać po moich policzkach tworząc wodospad
Miałam już tego dość. Nie chciałam jej tego mówić. Nie miałam na to siły. Nie potrafiłam o tym opowiadać, za bardzo bolało. Jenn usiadła obok mnie i mocno mnie do siebie przytuliła.
- Jeżeli to dla Ciebie trudne, to nie mów. – powiedziała cicho
- Dziękuję. – wyszeptałam wtulając się w siostrę
Trwałyśmy tak w uścisku dłuższą chwilę. Nie potrafiłam przestać płakać. Łzy lały się strumieniami i nie miały zamiaru przestać. Nie mogłam się uspokoić. Wszystko wróciło. Z jeszcze większą siłą. Nigdy tyle nie płakałam. Zawsze uważałam, że ludzie, którzy płaczą za ludźmi, czy rzeczami, tylko tracą dużą część swojego życia. Zawsze mówiłam, że trzeba cieszyć się z życia i nie przejmować się tymi, którzy nas opuszczają. Wiedziałam, że trzeba zapomnieć i żyć dalej, tylko, że w tamtej chwili to było dla mnie niemożliwe. Oderwałyśmy się od siebie, kiedy mój telefon zadzwonił.
- Skarbie, wsiadam w najbliższy samolot i przylatuję do Ciebie, ale powiedz mi, wszystko okay? – usłyszałam głos mojej przyjaciółki
- Nie musisz. Jestem u Jenn. – oznajmiłam
- Zaraz tam będę. – odpowiedziała i szybko się rozłączyła.
Ash już pewnie wie o wszystkim. Nie miałam pojęcia skąd, ale wtedy naprawdę z całego serca dziękowałam Bogu za takich przyjaciół. W dzisiejszych czasach, naprawdę o takich trudno. Spójrzcie, tylko, rzucają wszystko. Wszystkie swoje zajęcia. Praca, studia. To się dla nich nie liczy. Zostawiają wszystko i jadą do ciebie na złamanie karku, bo jakiś dupek Cię zranił. Wiem, że wiele ludzi nie ma takich osób. Doceniam to, że je mam. Przynajmniej staram się. Z całego serca.
Po kilku minutach Ash wparowała do domu Jenn i mocno mnie przytuliła.
- Dupek. Zabiję go. - powiedziała, kiedy zobaczyła moje napuchnięte od płaczu, oczy – Jak on mógł nie docenić tego, że ma przy sobie taki skarb? – zadała pytanie retoryczne,
- Dziękuję Ci, że tu jesteś. – powiedziałam cicho i starałam się nie dopuścić do mojego poprzedniego stanu, nie udało się
- Zwariowałaś? To oczywiste, że jestem z Tobą. Nie masz za co dziękować. – powiedziała przytulając mnie jeszcze mocniej
- Skąd wiesz? – zapytałam
- Nieważne. – odpowiedziała
Poszłyśmy do mojego dawnego pokoju. Nic się w nim nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu.
Usiadłyśmy na łóżku, które tak uwielbiałam. Oparłyśmy się o zieloną ścianę mojego pokoju. Przez chwilę milczałyśmy. Czekałyśmy na Jenn, która miała zrobić herbatę.
- Byłaś z nimi wtedy w studiu? – przerwała ciszę, Ash
- Nie. – odpowiedziałam krótko – I chyba dobrze, że mnie tam nie było.
Do pokoju weszła moja siostra. Podała nam nasze kubki.
- Zostawię was same. – oznajmiła
- Nie. – powiedziałam cicho – Zostań.
Jenn wróciła się do pokoju. Odłożyła tacę na komodę, która stała w kącie pomieszczenia. Usiadła obok mnie opierając się plecami o ścianę tak, jak ja z Ash.
- Cieszę się, że postanowiłaś tu przyjechać. – odezwała się Jenn
- To była szybka decyzja. – stwierdziłam – Kiedy to wszystko usłyszałam, od razu wiedziałam, że nie mogę tam zostać. Za dużo jest tam rzeczy, które by mi przypominały Harr’ego. – oznajmiłam, dziewczyny słuchały mnie z uwagą
- Przepraszam, że o to pytam, ale rozmawiałaś z nim? – wtrąciła się Ash
- Tak. Przyszedł do mnie, kiedy już miałam jechać na lotnisko. – odpowiedziałam – Błagał mnie, żebym mu wybaczyła, że mu na mnie zależy, że on nie chciał tak naprawdę tego powiedzieć… - Jenn patrzyła na mnie z zainteresowaniem, nie wiedziała, o co tak naprawdę chodzi, spoglądała na Ash próbując coś wyczytać z jej twarzy – Wiecie, co on mi powiedział? – zapytałam – Że Paul kazał mu to powiedzieć. – lekko się zaśmiałam, po czym moja twarz znów zrobiła się poważna - Cały czas powtarzał, że mnie kocha. – opowiadałam wszystko po kolei – A wiecie, co w tym wszystkim jest najgorsze? – ponownie zapytałam, moje oczy znów się zaszkliły – To, że ja też go cholernie kocham.


~~~~~~~~
Hej misiaczki ;D Mam nadzieję, że 20 się podoba :)
Jej, to już 20 rozdział, kiedy to zleciało? ;D Nawet nie wiecie, jaką radość mi sprawia prowadzenie tego bloga ;) 
Piszcie komentarze, zależy mi na waszej opinii :)
Do następnego! ;)

wtorek, 19 listopada 2013

Kilka słów

Najpierw chciałabym przeprosić was za taką przerwę, ale byłam do tego zmuszona. Powiedziałam, że rozdział pojawi się wtedy, kiedy pod 18 będzie minimum 10 komentarzy. Wydawało mi się, że skoro jest tylu obserwatorów, nie będzie z tym problemu. W ankiecie zagłosowało 26 osób, 23 zadeklarowały, że czytają mojego bloga. Okazuje się, że widocznie te osoby kliknęły dla kaprysu. Osoby obserwujące, też najwidoczniej tylko kliknęły przycisk i już ich nie obchodzi ten blog. Nie mówię tutaj o wszystkich. Nie chcę nikogo urazić. Proszę was, komentujcie moje opowiadania. Nie chodzi mi o jakieś referaty, nie wiadomo jak długiej treści. Wystarczy jedno, dwa słowa. Chcę wiedzieć, czy wam się podoba i czy jest w ogóle sens pisać dalej. Jeżeli sytuacja z komentarzami się nie zmieni, dalej będzie najwyżej 3 czy 4 komentarze, będę zmuszona zakończyć to opowiadanie. Nie sądzicie, że byłoby to słabe? Zakończyć opowiadanie na 20 rozdziałach? Nigdy tego nie planowałam i nie chcę tego robić, ale jeżeli nic się nie zmieni, będę zmuszona to zrobić. Nie chcę was szantażować, ale nie mam innego wyjścia. Przepraszam, ale mam nadzieję, że przemyślicie moje "słowa" i już nigdy nie będę musiała stawiać wam ultimatum. Wy pewnie też tego nie chcecie :)
Dziękuję wszystkim, którzy komentują. Dziękuję też tym, którzy poświęcili te kilka minut i przeczytali to coś na górze :) Kocham was i dziękuję, że jesteście :)

19. "To najwspanialsza dziewczyna, jaką poznałem, ale nie moglibyśmy być razem."

~ Em ~
Z niecierpliwością patrzyłam w ekran telewizora. "Kiedy w końcu zacznie się ten program?" - pytałam samej siebie. Jeszcze kilka reklam i wreszcie się zaczęło. Na początku ukazała się drobna sylwetka blondynki. Prowadząca powiedziała kilka słów o zespole, a później kamera została skierowana na chłopaków. Kobieta przywitała się z każdym i usiadła na przeciwko nich. Wypytywała o nowy singiel, o teledysk, o nową płytę. Później zapytała Louis'a o El. Kiedy chłopak odpowiedział na pytania skierowane do niego, przyszła kolej na Liam'a. Jessica, bo tak miała na imię prezenterka, zapytała o Dan. Chłopak z chęcią odpowiedział na pytania. Kiedy wypowiedź szatyna usatysfakcjonowała kobietę, przeszła do dalszego odpytywania.
- Zayn. - powiedziała - Zmieniło się coś u Ciebie? - zapytała - Nadal jesteś sam? - muszę przyznać, że ta kobieta nie ma za grosz wyczucia
- Niestety tak. - powiedział cicho
- Naprawdę nie ma w twoim życiu żadnej kobiety? - była cholernie wścibska
- Powiem tak: mam kogoś na oku. - moje oczy nagle zrobiły się wielkie, jak talerze - Nic więcej nie powiem na ten temat. - ostrzegł, kobieta chyba się trochę zmieszała
- Życzę Ci szczęścia. - oznajmiła po chwili - Harry, co u Ciebie? - zwróciła się do mojego chłopaka - Jest ktoś, prawda? - bałam się tego pytania, ale jeszcze bardziej bałam się odpowiedzi
- Dlaczego tak myślisz? - zapytał Harry, poczułam bardzo dziwne "mrowienie" w okolicach serca
- No nie wiem... Dlatego? - wskazała wzrokiem na ekran, na którym wyświetlił się program plotkarski, który kilka dni temu oglądałam w telewizji, Harry jak od niechcenia skierował swój wzrok na ekran
"One Direction było wczoraj widziane na kolejnej imprezie! Chłopcy nie marnują wolnego czasu. Korzystają z wolności i starają się bawić jak najlepiej! Mało tego! Harry Styles - najmłodszy członek znanego boys band'u prawdopodobnie poznał nową dziewczynę! idziano go wczorajszego wieczoru przed klubem właśnie z tą dziewczyną. Dziewiętnastolatek najwyraźniej nie był zadowolony z pożegnania z dziewczyną. Nie znamy jeszcze jej nazwiska, ale na pewno niedługo się dowiemy kim jest nowa wybranka Harr'ego."
Słowa, które słyszałam już kilka dni temu, uderzyły we mnie z jeszcze większą siłą. Jaka będzie reakcja Hazzy?
- Kim ona jest? - zapytała prezenterka, kiedy film się skończył
- To jest moja przyjaciółka. Poznałem ją jakiś czas temu w sklepie. Zaczęliśmy się ze sobą kontaktować i zostaliśmy przyjaciółmi. - tłumaczył, zabolało - To najwspanialsza dziewczyna, jaką poznałem, ale nie moglibyśmy być razem. - stwierdził
Zaczynam płakać. Z moich oczu wylewają się litry łez. Nie powstrzymuję ich. Jeszcze nigdy tak nie płakałam. Nawet kiedy rozstałam się z Nick'iem, nawet śmierć rodziców była dla mnie bardziej zrozumiała niż to, co się teraz wydarzyło.
- Jesteś pewien, że nic was nie łączy? - dopytuje blondynka - Nie wyglądasz na kogoś, kto jest pewny tego, co mówi. - stwierdziła, wytarłam łzy, stwierdziłam, że trzeba stawić temu czoła. Dowiem się, co jeszcze Harry sądzi o naszym związku, a później po prostu z nim zerwę i wyleczę się z tej miłości, to nic takiego. Jestem przyzwyczajona do tego, że ludzie mnie ranią. Harry tylko powiększył ich grono. Nie powinnam się dziwić.
Harry nie odpowiedział na pytanie. Opuścił wzrok na podłogę tak, jakby szukał odpowiedzi. Po chwili Zayn szepcze coś do niego.
- Czyli to jest tylko przyjaciółka, tak? - blondynka nie ma zamiaru odpuścić

~ Harry ~
Właśnie powiedziałem coś, czego będę żałował do końca życia. Jak ja mogłem się jej wyprzeć? Jeszcze na dodatek Em to ogląda. Wiem, że to koniec. Ona mi tego nie wybaczy.
- Powiedz prawdę. - Zayn wyszeptał mi do ucha tak, aby nikt tego nie usłyszał
- Czyli to jest tylko przyjaciółka, tak? - dopytuje prezenterka
- Nie. - powiedziałem tak, jakbym się obudził z jakiegoś transu, blondynka patrzy na mnie ze zdziwieniem - Ta dziewczyna... - zaczynam wskazując na ekran, na którym pokazane jest zdjęcie Em - To jest Emma Sparks. Najpiękniejsza, najcudowniejsza i najwspanialsza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem. Jesteśmy ze sobą od niedawna. Bardzo ją kocham i zrobię dla niej naprawdę wszystko, ale obawiam się, że po tym, co tutaj powiedziałem, jestem ostatnią osobą, którą chciałaby jeszcze kiedykolwiek zobaczyć. - jestem pewien, że Paul będzie na mnie wściekły, ale w dupie to mam, liczy się tylko Em
- Pozostaje mi tylko życzyć Ci, żeby się między wami ułożyło. - powiedziała szczerze blondynka
- Dziękuję. - powiedziałem cicho i próbowałem się uśmiechnąć
Przez dalszą część wywiadu byłem nieobecny. Cały czas myślałem o tym, czy Em mi wybaczy. Prezenterka rozmawiała z Niall'em. Nawet nie wiem, o czym. Po kilku wymienionych przez nich zdaniach, wszyscy się zaśmiali. Wszyscy, oprócz mnie. Wiedziałem, że znów napiszą o nas we wszystkich możliwych gazetach, będą o nas mówić we wszystkich programach plotkarskich, i na wszystkich forach internetowych. Szczerze? Gówno mnie to obchodzi. Nie sobie gadają, co chcą.

~ Louis ~
Naprawdę bałem się o związek Hazzy i Em. Przecież oni są ze sobą dopiero kilka dni i już wszystko miałoby się popsuć? Najchętniej udusiłbym teraz Stylesa za to, co powiedział. Oczywiście od razu wszystko wyjaśnił, ale co z tego? To niczego nie załatwi. Wszyscy tłumaczyliśmy mu, żeby nie myślał o zespole, tylko o swoim życiu, ale nie posłuchał. Czasami mam ochotę go zabić za tę jego upartość i dobroczynność. Zawsze, w każdej sytuacji myślał tylko o zespole, ale teraz mu się to nie opłaciło. Chciał zrobić coś dobrego dla zespołu, ale nie pomyślał, że przez to zrani Em. Mam nadzieję, że pozwoli się wytłumaczy Styles'owi. Jeżeli nie, zrobię wszystko, żeby znowu ich ze sobą zeswatać. Oni są dla siebie stworzeni. Wiem, że nie tylko ja tak myślę. Chłopcy na pewno mi pomogą.

~ Em ~
Dlaczego to zrobił? Dlaczego się mnie wyparł? Może nic dla niego nie znaczę? Może byłam straszną naiwniaczką dlatego, że wierzyłam w te czułości, w te słodkie słówka, które od niego słyszałam? Może to były dla niego zwykłe, puste, nic nieznaczące słowa? Najwyraźniej tak było. Miłość najwyraźniej nie jest mi pisana. Widocznie jestem stworzona tylko do tego, aby inni mogli mnie ranić. No cóż, tacy też muszą być, ale dlaczego akurat ja mam być taką osobą? Co ja takiego w życiu zrobiłam, że jestem teraz karana? A może chodzi o to, że nic nie zrobiłam? Sama już nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Jedno jest pewne. Moje życie jest do dupy. Najchętniej sięgnęłabym teraz po żyletkę, albo jakiś inny, równie ostry przedmiot, wiadomo, po co. Jednak wiem, że to nie ma sensu. Teraz mam chwilę słabości. Właśnie - chwilę. To minie. Wrócę do Jenn i Ash. Zapomnę o tym wszystkim, co wydarzyło się w Londynie. Wyleczę się z miłości. Zapomnę o chłopakach, o naszych wspólnych imprezach, zacznę swoje życie od nowa. Znowu. Tylko, że to nie będzie takie proste. Tak się składa, że mój chłopak, były chłopak, jest sławny na całym świecie. W każdym możliwym programie plotkują o nim, o zespole. Nie da się uniknąć ich raz na zawsze. Po cholerę ja tu przyjeżdżałam. Po cholerę zgodziłam się na ten idiotyczny wyjazd. Zachciało mi się kariery fotomodelki. Mogłam iść na studia, a fotomodeling pozostawić jedynie jako hobby. Nie cofnę już czasu. Wiem, że nie będzie łatwo zapomnieć, jeżeli to w ogóle możliwe, ale na pewno muszę spróbować. Nie mogę tu dłużej zostać.
Napisałam sms'a do Jenn: "Wracam dzisiaj do Brukseli. :)"
Wstałam z kanapy i udałam się do mojej garderoby. Wyjęłam walizkę i położyłam ją na środku niewielkiego pomieszczenia. Otworzyłam szafę i po kolei wyciągałam z niej ubrania układając je w walizce. Przerwał mi dźwięk mojego telefonu, który oznaczał, że ktoś przysłał mi wiadomość.
"Stało się coś? Nie mówiłaś nic, że planujesz mnie odwiedzić."
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie potrafiłam się pohamować. Długo wpatrywałam się w literki, które tworzyły wiadomość od siostry. Wszystko coraz bardziej się rozmazywało. W końcu się ocknęłam. Wytarłam policzki całe mokre od łez, szybko odpisałam na sms'a i wznowiłam czynności, które wcześniej wykonywałam.

Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Jeszcze tu wrócę, więc wszystkiego nie pakowałam. Zamknęłam walizkę i udałam się z nią na dół. Zostało mi tylko czekać na taksówkę, którą wcześniej zamówiłam. Usiadłam w salonie i rozejrzałam się po nim tak, jakbym czegoś szukała. Sama nie wiem, czego. Po chwili mój wzrok wylądował na stoliku, a moje oczy po raz kolejny dzisiaj się zaszkliły. Wzięłam do ręki mój rysunek, który miałam dzisiaj cieniować. Oglądałam dokładnie każdą postać ukazaną na szkicu, aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na moim, już byłym, chłopaku. Jak poparzona rzuciłam rysunek na stolik i szybko wstałam. Przetarłam po kolei każdą część mojej twarzy i udałam się w stronę okna. Zobaczyłam, że taksówka właśnie zbliża się do mojej posesji. Skierowałam się po walizkę. Zanim ją chwyciłam, usłyszałam dzwonek o drzwi.

~~~~~~~~

Witajcie ponownie! :) 
Nie będę tutaj się rozpisywać, po południu dodam notkę z pewnymi informacjami i nie tylko. Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)) Komentujcie! ;)

niedziela, 3 listopada 2013

18. "Mam tak po prostu powiedzieć, że Em jest dla mnie nikim?"

~ Harry ~
Obudził mnie dzwonek telefonu. Spojrzałem na zegarek - 9.35. Wziąłem telefon do ręki. Paul. Nie mam pojęcia, czego on ode mnie chce o tak wczesnej porze. Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Jesteście umówieni dzisiaj na wywiad o 14.30.  Domyślam się, że chodzi głównie o Ciebie. Mam nadzieję, że nie muszę Ci przypominać o naszej umowie? - zapytał, nie był szczególnie szczęśliwy
- Pamiętam. - powiedziałem z zaciśniętymi zębami
- Cieszę się. - powiedział i rozłączył się
Dzisiejszy dzień nie zaczął się zbyt dobrze. Nie mam ochoty na wywiad. Wiem, czego on będzie dotyczył.
Pewnie was ciekawi, o co chodzi z tą umową... Na samym początku naszej współpracy, Paul wyjaśnił nam, jak mamy się zachowywać - to brzmi tak, jakby nas wytresował i po części tak jest, a wszystko po to, aby mieć dobrą reputację i nie tracić fanów. Mieliśmy dokładnie powiedziane co możemy, a co nie, a głównie dotyczyło to naszych związków. Jeżeli spotykamy się z kobietą sławną, lubianą, utalentowaną - nie ma problemu. Gorzej, jeżeli ta osoba nie jest znana. Paul twierdzi, że jeśli fanki dowiedzą się o takim związku, znienawidzą wybrankę, a co za tym idzie, po pewnym czasie znienawidzą również nas. Absurd, prawda? Niestety nie dla Paul'a. On teraz oczekuje, że zaraz na oczach wszystkich fanów i nie tylko powiem, że Emma Sparks to tylko moja znajoma, z którą od czasu do czasu rozmawiam i nic więcej. Sprawa nie jest taka prosta. No bo ja byście się poczuli, kiedy osoba, z którą jesteście wyparłaby się was na oczach setki tysięcy ludzi? No właśnie. Kocham Em i nie wiem, czy będę potrafił tak po prostu skłamać. Em mnie znienawidzi, ale nie mam innego wyjścia. Muszę zrobić to, co każe mi Paul. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że Emma mi wybaczy.
Zszedłem na dół, aby poinformować chłopaków o wywiadzie.

~ Em ~
Mój humor jest nieco lepszy niż wczoraj. Pogodziłem się z tym, że rzadko będę widziała Ash i Jenn. Nie mogę się wiecznie zamartwiać, muszę normalnie funkcjonować.
Oglądałam jakiś film, którego nazwy nawet nie znam. Zajadałam się chipsami i nie mogłam się skupić na czynności, którą wykonywałam. Co chwilę moje myśli zbiegały na zupełnie inny tor - Harry. Myślałam, żeby do niego zadzwonić, ale pewnie jeszcze śpi. Kolejna reklama, westchnęłam ciężko tak, jakby robiło to dla mnie jakąkolwiek różnicę. W pewnej chwili na ekranie pokazała się sylwetka drobnej blondynki, która oznajmiła, że: "Już dziś w moim programie zagości sławny boysband - One Direction! Zapraszam wszystkich przed telewizory o 14.30!" Uśmiechnęłam się i wzięłam telefon do ręki. Wyszukałam numer loczka i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hej, słońce. - powitał mnie zachrypnięty głos
- Cześć. - powiedziałam radośnie - Czemu się nie chwalisz, że będziecie mieli wywiad? - zapytałam
- A czym tu się chwalić? Codzienność - powiedział ponuro
- Hazz? Co się dzieje? - zapytałam z lekkim niepokojem
- Nie mam ochoty na ten cholerny wywiad. - stwierdził
- Nie przesadzaj. To tylko godzinka, dasz radę. - pocieszałam go.
- Wiem. - oznajmił - Chcę, żebyś wiedziała, że bez względu na to, co się stanie, kocham Cię. Obiecaj mi, że zawsze będziesz o tym pamiętać. - zdziwiła mnie jego prośba
- Harry, dlaczego... - nie dokończyłam
- Obiecaj mi to, proszę. - przerwał mi
- Obiecuję.
Rozłączył się. Nie mogłam zrozumieć o co mu chodziło. Te słowa na koniec i jego zachowanie... Wiem, że wywiady, to nie jest coś, co Harry kocha, ale zawsze starał się tym nie przejmować. Nie rozumiem, dlaczego teraz tak nie było. Nie mam pojęcia, co będę robiła dzisiejszego dnia. Z Harry'm spotkam się dopiero po jego wywiadzie, więc mam jeszcze cholerni dużo czasu dla siebie. Muszę sobie jakoś zorganizować czas. Matt wraca za dwa dni. Wreszcie będę mogła pracować. Nawet nie wiecie, jakie męczące jest bezczynne siedzenie w domu. Już mnie to wykańczało. Cieszę się, że ta przerwa dobiega końca. W telewizji, jak zwykle - nie ma nic interesującego, dlatego wzięłam kartkę, ołówek i gumkę. Usiadłam wygodnie i zaczęłam kreślić przeróżne ślady na białym papierze. Moim celem było narysowanie ludzi bez których nie wyobrażam sobie życia - moich przyjaciół. Przyniosłam zdjęcie, które zostało zrobione kiedy Ash jeszcze była w Londynie, po to, abym mogła idealnie odwzorować ich wygląd. Każdy szczegół ich twarzy był ważny.

Naprawdę kocham włosy Harr'ego. Przysięgam, że mówię prawdę, ale strasznie ciężko jest je naszkicować. Ta burza loków jest nie do ogarnięcia. Wreszcie się z nimi uporałam. Nie wyszły tak, jak to sobie wyobrażałam, ale lepiej chyba nie potrafiłabym narysować. Aby rysunek był skończony, należy jeszcze zrobić jedną rzecz. Cieniowanie. To coś, co uwielbiam. Dzięki temu rysunek nabiera takiej... magii, a samo cieniowanie szkicu niesamowicie mnie odpręża. Niestety muszę zrobić sobie przerwę, ponieważ dobija 14.30, czyli wywiad chłopaków, a ja muszę zobaczyć mojego Hazzusia.

~ Harry ~

Cały czas w mojej głowie odbijały się słowa Paul'a. Co ja mam zrobić? Jeśli powiem prawdę, Paul będzie na mnie wściekły, jeśli skłamię, Em mnie znienawidzi. A tutaj nie tylko chodzi o mnie. To dotyczy całego zespołu. Nie mogę zniszczyć tego, co wypracowaliśmy przez te 3 lata.
Moje przemyślenia przerwał Liam, który właśnie usiadł obok mnie na kanapie za kulisami studia.
- Co ja mam robić? - zapytałem - Mam tak po prostu powiedzieć, że Em jest dla mnie nikim? - zapytałem
- Wiem, że to nie jest dla Ciebie łatwe, ale obiecaliśmy to Paul'owi. - stwierdził
- Przecież dobrze wiesz, że ja nie potrafię kłamać. - powiedziałem - Wszyscy się zorientują, że kłamię.
- Masz rację. - przyznał - Wiem, że kochasz Em... - zaczął - I wiem, że to jest zajebiście dla Ciebie trudne... - ciągnął - Chciałem tylko powiedzieć, że zrób to, co uważasz za słuszne, my to zrozumiemy. - oznajmił
- Nie przejmuj się nami - powiedział Zayn, który pojawił się w pomieszczeniu razem z resztą zespołu
- Rób to, co podpowiada Ci serce. - powiedział Louis - Paul nie może Ci nic nakazać. To my go zatrudniamy.
Wiedziałem, że zawsze będą po mojej stronie, ale mimo wszystko, tutaj chodzi o zespół. 
Po chwili zaproszono nas do studia. Poproszono abyśmy usiedli na kanapie, która została przygotowana na nasze przyjście. Po chwili pojawiła się niewysoka, drobniutkiej budowy, blondynka, która usiadła na przeciwko nas. Podziękowała za to, że się tutaj pojawiliśmy i oznajmiła, że już za chwilę wszystkie kamery zostaną włączone. Ciężko westchnąłem i czekałem aż godzina męczarni się zacznie.

~ Ash ~
Zaraz po tym, jak się obudziłam, dostałam telefon od Jenn z pretensjami, że nie powiadomiłam jej o tym, że wylatuję do Em. Kazała mi przyjechać i wszystko dokładnie opowiedzieć. Nie mogłam się doczekać. Miałam jej tyle do opowiedzenia. Przede wszystkim to, że jej siostra jest szczęśliwie zakochana ze wzajemnością.
Zaraz po tym, jak nacisnęłam dzwonek, drzwi domu Jenn, otworzyły się. Blondynka wciągnęła mnie do środka i wyściskała. Zaprosiła mnie do salonu, zrobiła zarówno mi jak i sobie kawę i poprosiła, abym zaczęła opowiadać.
- Em się zakochała! - krzyknęłam radośnie
- Poważnie? - dopytała na co ja przytaknęłam, po chwili usłyszałam pisk, który oznaczał radość - Kto to? - zapytała, kiedy już się uspokoiła
- A to jest najlepsze! - powiedziałam, Jenn ponagliła mnie, abym szybko odpowiedziała - Harry Styles! - przyjaciółka zrobiła zamyśloną minę, kątem oka dostrzegłam, że telewizor jest włączony i chłopcy właśnie udzielają wywiadu, wskazałam wzrokiem ekran
- Nie żartuj. - powiedziała całkowicie poważnie - Który to? - zapytała, no tak, ona zupełnie tak, jaki my kompletnie nie interesowała się plotkami ze świata
- Ten, z kręconymi włosami. - oznajmiłam
- Ma siostrzyczka gust. - powiedziała przyglądając się mu - ale jak oni się poznali? - zapytała
Zaczęłam opowiadać jej całą historię. Jenn słuchała mnie z zaciekawieniem jak nigdy. Wygadałam się, że ja też ich poznałam.
- Ashley! - krzyknęła machając mi ręką przed oczami, kiedy patrzyłam w ekran - A więc ty jesteś z tym brunetem... - stwierdziła
- Co?! - krzyknęłam - Nie. - powiedziałam
- Ale Ci się podoba? - to brzmiało raczej jak stwierdzenie, a nie pytanie, przytaknęłam
Resztę dnia spędziłam u Jenn'y rozmawiając o Londynie, o Em, o chłopakach. Opowiedziałam jej o imprezach, o tym, że wcale nie są jakimiś rozpuszczonymi gwiazdeczkami, tylko są normalnymi ludźmi. No, prawie normalnymi. Blondynka oznajmiła, że koniecznie musi ich kiedyś poznać. Zapewniłam, że nie będzie tego żałować.

~~~~~~~~

Tak wygląda 18.
Muszę z przykrością stwierdzić, że jestem zawiedziona. 51 obserwatorów, a pod rozdziałami jest najwyżej 5 komentarzy. Nie podoba mi się to. Rozumiem, że teraz rozdziały nie są zbyt dobre, ale wyrażajcie swoją opinię. Jeśli nie będziecie pisać, nie będę w stanie zmienić tego, co wam się nie podoba. Tyle z mojej strony. Aha i jeszcze jedno:
10 komentarzy = 19 rozdział 
Przepraszam, ale wierzę, że dacie radę.
Do następnego, który mam nadzieję już niedługo się pojawi. :) Wszystko zależy od was ;)
Szablon by S1K