niedziela, 27 października 2013

17. "Przynajmniej Ciebie mam przy sobie"

~ Ash ~
- Ale będziesz nas odwiedzać, prawda? - upewniał się Niall, kiedy już się z nimi żegnałam
- Jasne, że tak. - odpowiedziałam - A teraz muszę już jechać, bo się spóźnię na samolot. - oznajmiłam i pocałowałam każdego w policzek
- Pamiętaj, że masz do mnie dzwonić - pouczała mnie Em
- Pamiętam. - odpowiedziałam, Zayn zaczął pakować moje walizki do samochodu, którym miał mnie odwieźć na lotnisko - Kocham was. Do zobaczenia. - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia z domu Em
- Nienawidzę pożegnań. - usłyszałam jeszcze słowa Lou i wyszłam na dwór
Naprawdę nie chciałam wyjeżdżać, ale musiałam. I tak już sobie narobiłam zaległości na studiach przez te kilka dni. Nie żałuję. Poznałam świetnych ludzi, bawiłam się znakomicie. Gdybym miała cofnąć czas, zrobiłabym to samo. Wyjazd do Londynu i poznanie chłopaków, Zayn'a, to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Oczywiście pomijając przyjaźń z Em i Jenn'ą. Mam nadzieję, że będę utrzymywała z nimi kontakty. Nie przeżyłabym, gdybym miała ich już więcej nie spotkać, usłyszeć, zobaczyć. Zżyłam się z nimi wszystkimi, ale najbardziej z Zayn'em. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Mieliśmy bardzo dużo wspólnych tematów, wspólne zainteresowania, pasje. Mulat uwielbia rysować, tak jak ja. W końcu nie bez powodu znalazłam się na takich właśnie studiach. Uwielbiałam z nim spędzać czas. Z nim przeżyłam 2 najlepsze imprezy w życiu.
Nigdy nie pomyślałabym, że spotkam faceta, z którym będę się dobrze dogadywała. Zawsze myślałam, że wszyscy faceci to "bezmózgi", którym zależy jedynie na tym, aby przelecieć pierwszą lepszą laskę, która stanie im na drodze, a później pochwalą się tym kumplom, którzy będą zachwyceni; że myślą tylko o tym, jak wykorzystać i porzucić dziewczynę, a później jeszcze ją ośmieszyć; że chwalą się między sobą ilością zaliczonych panienek, a każdy wieczór, każda impreza to dla nich szansa na podwyższenie licznika. Ale umówmy się, nie sądziłam tak bezpodstawnie, tak? Każdy facet, którego spotkałam, taki właśnie był. Nie dawali mi innego wyboru jak myśleć o nich w taki właśnie sposób.
Z Zayn'em było zupełnie inaczej. Może nie znałam go długo, ale czułam, że taki nie jest. Może wygląda na takiego, ale wystarczy zamienić z nim kilka słów i cała prawda o nim wychodzi na jaw. Dlatego z wielkim bólem i jeszcze większą nadzieją, na to, że niedługo znowu tu zagoszczę, opuszczałam Londyn.
~ Zayn ~
Wielka szkoda, że Ash musi wyjeżdżać. Strasznie ją polubiłem i nie chcę się z nią rozstawać. Ona jest pierwszą dziewczyną, przed którą się otworzyłem. Zaufałem jej. Byłem z nią w zupełności szczery, w każdej sytuacji, w każdym temacie. Jej jako jedynej powiedziałem o mojej pasji – rysowaniu. Tylko jej pokazałem moje rysunki. Nawet chłopaki nie wiedzieli, co robię, kiedy w wolnych chwilach zamykam się u siebie w pokoju na dobre kilka godzin. Rysowanie to moja druga, największa pasja. Pierwsza jest muzyka, ale o tym wszyscy wiedzą.
Zadeklarowałem, że odwiozę Ashley. W taki sposób choć trochę więcej czasu będę mógł z nią spędzić. Zapakowałem jej walizki do samochodu. Ash pożegnała się z Em i z chłopakami. Po chwili już zmierzała w moją stronę. Otworzyłem jej drzwi po czym zająłem miejsce kierowcy. Spojrzałem na blondynkę, a ta się uśmiechnęła. Zrobiłem to samo po czym odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę lotniska, które było jakieś 20 minut drogi stąd. Kiedy już prawie byliśmy na miejscu, ciszę, która panowała między nami od wyjazdu, przerwała Ash.
- Nie chcę stąd wyjeżdżać… - oznajmiła
- Zawsze mogę zawrócić. – powiedziałem – Powiedz, jeśli chcesz – zaproponowałem
- … Nie chcę, ale muszę. – dokończyła swoją wypowiedź, którą przerwałem – Nie mogę zawalić studiów. Już i tak narobiłam sobie zaległości, a te studia są dla mnie cholernie ważne. Sam wiesz. – powiedziała
- Rozumiem. – zapewniłem – Nadrobisz wszystko. – stwierdziłem – Dasz radę.
Spojrzałem na nią z uśmiechem, a ona to odwzajemniła. Po jakimś czasie byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu, a ja wyciągnąłem walizki z bagażnika. Staliśmy przez chwilę w milczeniu. Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Nie wiedziałem co w tamtej chwili powiedzieć. Już za chwilę wsiądzie do samolotu i nie będę jej już widział nawet nie wiem jak długo. Jedno jest pewne – będę cholernie tęsknił.
- Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to będzie, kiedy będziesz w Brukseli.
Ash nie odezwała się. Przez chwilę miałem wrażenie, że nie usłyszała moich słów. Jednak jestem pewien, że doskonale zrozumiała moje słowa. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Widziałem, że powstrzymuje łzy. Odwróciłem wzrok. Gdybym tego nie zrobił, po moich policzkach spłynęłyby krople łez.
- Zaraz mam samolot… - oznajmiła delikatnym, ledwie dosłyszalnym tonem
- Wiem… - powiedziałem smutnym głosem – Nie chcę się z Tobą żegnać… Nie potrafię…
- Ja też tego nie chcę – powiedziała
W tej chwili usłyszeliśmy spikera, który oznajmił, ze należy przygotować się do lotu.
- Muszę już iść. – powiedziała
- Chodź tu. – powiedziałem i przyciągnąłem ja do siebie zamykając ją w uścisku – Będę tęsknić – stwierdziłem
- Ja też. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
- Obiecaj mi, że będziemy do siebie często dzwonić. – nadal trwaliśmy w uścisku
- Obiecuję.
Odsunęliśmy się od siebie. Ash wzięła walizki i jeszcze raz na mnie spojrzała.
- Do zobaczenia. – powiedziała
- Do zobaczenia. – odpowiedziałem – Mam nadzieję, że niedługo.

Ostatnie spojrzenie, ostatni uśmiech… I już jej więcej nie widziałem. Stałem tam jeszcze przez chwilę po czym wsiadłem do samochodu i zastygłem w bezruchu. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Teraz już nie musiałem jej powstrzymywać. Wiem, że to śmieszne – facet, który płacze, ale wtedy nie mogłem tego powstrzymać. To było silniejsze ode mnie. Wytarłem wilgotne policzki i odjechałem.

~ Em ~
Szybko minął ten czas, kiedy Ash była w Londynie. Zdecydowanie za szybko. Będę za nią tęsknić. Jest dla mnie jak siostra. Wolałabym mieć ją przy sobie, jednak nie zawsze jest to możliwe. 
- Em? Co się dzieje? - zapytał Harry, kiedy siedzieliśmy w moim salonie
- Żałuję, że nie mogę jej mieć blisko siebie. - powiedziałam - Jest dla mnie cholernie ważna. - stwierdziłam
- Wiem słońce. - pocałował mnie w czoło - Ale nie zawsze można mieć wszystko, czego się pragnie. - stwierdził - ale przecież będziecie się widywać tak często, jak tylko będzie to możliwe. - pocieszał - No uśmiechnij się. Będzie dobrze. - namawiał - Kochanie, błagam, nie mogę patrzeć jak jesteś taka przygnębiona. - Harry uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach, co sprawiło, że ja również posłałam mu uśmiech - Od razu lepiej - powiedział i mocno mnie przytulił
- Przynajmniej Ciebie mam przy sobie. - powiedziałam cichutko, nie wiedziałam, czy Hazza to usłyszał

~ Harry ~
Przed chwilą usłyszałem najpiękniejsze słowa, jaki mogłem usłyszeć. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak się cieszę, że jestem dla niej ważny. Wcześniej myślałem, ba, ja byłem pewien, że nie powinienem wtedy całować Em. Wiedziałem, że to za wcześnie, że Em nie jest jeszcze na to gotowa. A teraz? Jesteśmy razem i wszystko się ułożyło. Myślałem, że już nic dobrego mnie w życiu nie spotka. Dzięki Em, moje życie się zmieniło. Wreszcie żyję normalnie. Jak każdy zdrowy, normalnie myślący facet. Odkąd poznałem Em, wreszcie przestałem myśleć o mojej byłej. Nagle straciła najmniejszy sens. Emelie nie odgrywa w moim życiu już żadnej roli, nawet tej najmniej ważnej. Za to Em miała główną rolę w moim życiu. Nic nie było tak ważne, jak ona. Kochałem ją nad życie, dlatego nie mogłem patrzeć, jak jest smutna. Musiałem coś zrobić, więc zacząłem ją pocieszać. Mam nadzieję, że choć trochę poprawiłem jej humor. 
Wyjazd Ash nie tylko dla Em był nie do zniesienia. Zayn również nie chciał, aby ta wyjeżdżała. Bardzo dobrze się dogadywali. Spędzali ze sobą dużo czasu. Znam go bardzo dobrze i wiem, że Ashley nie jest mu obojętna. Zayn nie jest facetem, który bez problemu nawiązuje kontakty z kobietami. Może na tekiego nie wygląda, ale ma z tym problem. On jest żywym dowodem na to, że słowa: "Nie oceniaj książki po okładce", są prawdziwe. Wszyscy uważają go za podrywacza, flirciarza i łamacza serc. Tak nie jest. Ten "podrywacz" to bardzo wrażliwy facet. Niektórzy pewnie powiedzą, że skoro jest taki wrażliwy, to dupa z niego, a nie facet. I wiecie co? Gówno prawda. Wszyscy myślą, że prawdziwy mężczyzna powinien być "niegrzeczny". Może źle myślę, ale według mnie, tak nie jest. W dzisiejszych czasach mało jest facetów takich, jak Zayn. Wiem, że to dziwnie brzmi, bo mówi to facet, ale tak jest. Ja byłem takim łamaczem kobiecych serc. I wiecie, co w tym jest najlepsze? To, że już nim nie jestem. Teraz dziwię się, że w ogóle nim byłem. Po co zaciągać do łóżka obce kobiety? Przelecisz je i o nich zapomnisz. Ale one o Tobie nie zapomną. Będą myślały o Tobie cały czas. Na zawsze zostawisz jakiś ślad po sobie w ich sercach. I to, że miały być może najlepszy seks w życiu, nie uleczy tych wszystkich ran, które im zadałeś. Po co to wszystko? Nie mam pojęcia. Dziękuję teraz Bogu, że poznałem Em. To dzięki niej zakończyłem moje dawne życie. Ludzie mówią, że nie warto się dla kogokolwiek zmieniać, bo wtedy nie jesteś sobą. Ale to nie prawda. Zmieniłem się i dalej jestem sobą, tyle, że tym lepszym. Teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi, a sądziłem, że już nigdy się nie zakocham. Mało tego, ja nie sądziłem, że kiedykolwiek spojrzę na kobietę i pierwszą rzeczą jaką sobie pomyślę, to nie będzie to, że fajnie byłoby zobaczyć ją nagą. Możecie mi wierzyć, albo nie, ale kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Em, pomyślałem że ma przepiękne, duże, brązowe oczy, w które fajnie byłoby patrzeć każdego dnia. Nie chciałem się z nią przespać, a później zapomnieć. Rozdział, w którym wykorzystywałem kobiety, jest zamknięty. I jestem pewien, że już nigdy do niego nie powrócę.

~~~~~~~~
Flaki z olejem. Wiem. Przepraszam, ale nie bardzo miałam pomysł na ten rozdział. Milion razy zastanawiałam się, czy go dodać, ale obiecałam, że będzie, więc jest. Miał być wczoraj, ale się nie wyrobiłam... Mam nadzieję, że zrozumiecie. Coraz mniej komentujecie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Mam nadzieję, że sytuacja się poprawi. :) 
Postaram się, aby następny rozdział był ciekawszy. Może w ciągu tygodnia wena powróci :) Trzymajcie kciuki i komentujcie :)
Do następnego! ;)

niedziela, 20 października 2013

16. "Chcę żebyś wiedziała, że ten pocałunek był dla mnie cholernie ważny"

~ Em ~

Nie miałam pewności co do tego, czy dobrze zrobiłam zapraszając go do siebie. Bałam się, że znowu nie będę mogła się oprzeć tym jego przepięknym, zielonym tęczówkom. Z drugiej strony, ta rozmowa mnie nie minie. Im wcześniej to zrobię, tym lepiej. Oboje będziemy mieli jasną sytuację. Tyle, że ja naprawdę nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Myślałam o tym dużo, ale dalej nie wiedziałam, czy mam się kierować sercem, czy rozumem. Serce mówi jedno, a rozum drugie... Ash namawiała mnie, żebym dała nam szansę. Media i tak już o mnie wiedziały. To była cholernie trudna decyzja. Chyba najtrudniejsza i najważniejsza w moim życiu. Od niej zależała cała moja przyszłość.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybkość bicia mojego serca momentalnie wzrosła. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam Hazzę. Staliśmy przez chwilę w bezruchu patrząc sobie w oczy. Zaprosiłam go do środka. Udaliśmy się do mojego salonu.
- Muszę Cię przeprosić za to, co się między nami wydarzyło tamtego wieczoru - zaczął - Wiem, że to nie powinno mieć miejsca. - patrzył mi głęboko w oczy - Ale... Kocham Cię, Em. - oznajmił - Nic tego nie zmieni. - spuściłam wzrok - Myślałem, że czujesz to samo, bo nie przerywałaś... - tłumaczył - Chcę żebyś wiedziała, że ten pocałunek był dla mnie cholernie ważny i.. - zaciął się - nigdy go nie zapomnę. - starał się zachować spokój podczas gdy we mnie buzowały emocje - Nawet, jeśli już nigdy się to nie powtórzy - chciałam powiedzieć mu prawdę, chciałam znowu poczuć ten cudowny, słodki smak jego ust, chciałam poczuć delikatność, z jaką mnie wtedy całował - Em? Mogę Cię o coś spytać? - zapytał, przytaknęłam i spojrzałam w jego oczy - Co do mnie czujesz? - doskonale wiedziałam, co czuję, ale mam powiedzieć prawdę?
- Kocham Cię. - musiałam powiedzieć prawdę, nie potrafię go okłamywać; Kiedy patrzę w dwa czarujące zielone punkciki Hazzy, czuję, że to jest ten jeden jedyny na całe życie, który jest przypisany tylko i wyłącznie mi i nikt mi go nie zabierze
- To dlaczego wtedy uciekłaś? - zapytał
- Bo się bałam. Nadal się boję. - patrzył na mnie pytającym wzrokiem - Jesteś sławny, masz mnóstwo fanek, wiernych fanek, które się w Tobie kochają. One mnie znienawidzą, jak się o nas dowiedzą. Są jeszcze media. Jeśli będziemy razem, będą na nas polować o każdej porze, doskonale o tym wiesz. Oni nie zostawią na nas suchej nitki. Będą nas śledzić i rozsyłać o nas plotki, które w żadnym stopniu nie są prawdziwe. Sam wiesz, ile związków się przez to rozpadło...
- Co z tego? - przerwał mój monolog i zbliżył się do mnie - Z nami tak nie będzie. Nic nas nie rozłączy. - zapewniał - Dlaczego nie chcesz spróbować? - zapytał patrząc mi w oczy, złapał moje dłonie i lekko je ścisnął - Przecież nie mamy nic do stracenia. - dotknął swoim czołem mojego - Jesteś dla mnie najważniejsza i tylko to się liczy. Tylko ty się dla mnie liczysz. Nie obchodzą mnie jacyś tam dziennikarze, którzy mają tak nudne swoje życie, że interesują się czyimś. - powiedział na koniec i lekko się uśmiechnął
Odsunął lekko swoją twarz od mojej tak, aby mógł lepiej widzieć moje oczy. Wyszeptał najpiękniejsze słowa: "KOCHAM CIĘ" Uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach i powodując szerokiego "smile'a" na mojej twarzy.  Zaufałam mu. Wiedziałam, że mogę to zrobić. Wtedy nic się nie liczyło. Byliśmy tylko my i nic więcej.
Harry musnął moje usta stopniowo przechodząc w coraz mniej delikatny pocałunek. Lekko rozchylił moje usta. Pozwoliłam na to, aby wsunął swój język i już po chwili razem z moim toczył bardzo drapieżną walkę. Kiedy poczułam jego język na moim podniebieniu, mimowolnie się uśmiechnęłam przez pocałunek. Harry to wyczuł, bo zrobił to samo.
- Wiedziałam, że znowu nie będę mogła oprzeć się twoim oczom. - powiedziałam, kiedy siedzieliśmy wtuleni w siebie w moim salonie.
- Ja też to wiedziałem. - szepnął mi do ucha i delikatnie pocałował moje usta

~ Harry ~
Udało się. Wreszcie. Em jest moja i tylko moja.
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Do domu wróciłem koło północy. Ciężko było mi usnąć po tym, co się wydarzyło. Cały czas myślałem o Em, mojej dziewczynie. Cieszę się, że mi zaufała i dała nam szansę. Nie pozwolę jej skrzywdzić. Wiem, że obawia się tzw. "hejtów", ale zrobię wszystko, żeby ich nie było. W końcu, jeśli nasze fanki naprawdę nimi są, powinny zaakceptować mój związek. Jeżeli tak nie będzie, postaram się, aby Em się tym nie przejmowała.

***

Obudziłem się wcześnie jak na mnie, była 8.35 - Niedziela. To bardzo dziwne, ale nie potrzebuję tyle snu co zwykle. Miłość? Tak. Zdecydowanie tak. Wstałem z łóżka, aby wziąć laptopa. Po chwili znów znajdowałem się pod kołdrą. Zalogowałem się na twitter'a. Po krótce go przejrzałem i uznałem, że muszę coś napisać, bo nie robiem tego od kilku dni.

"Ostatnio dużo się u mnie działo, zarówno tych dobrych jaki i złych rzeczy, ale dzięki temu, teraz jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Mam nadzieję, że u was układa się co najmniej równie dobrze. :) Kocham was! :)"

Po napisaniu twetta ubrałem się i zszedłem na dół. Szybko zjadłem śniadanie i postanowiłem odwiedzić Em. Wczoraj powiedziała mi, że wyjeżdża na kilka dni do swojego rodzinnego domu, dlatego muszę z nią spędzić jak najwięcej czasu. Prosiłem ją, aby została, ale zdaje sobie sprawę z tego, że dawno nie widziała siostry i bardzo za nią tęskni... W każdym razie muszę teraz do niej jechać. Napisałem o tym informację na kartce dla chłopaków. Jeszcze spali. Podejrzewam, że nie wrócili wcześniej niż 3-4 nad ranem. Niech sobie odeśpią, nie będę ich budził.

~ Em ~

"Kto śmie budzić mnie o tak wczesnej porze?" - zapytałam siebie w myślach. Założyłam na siebie szlafrok i ruszyłam na dół, aby otworzyć drzwi mojemu "gościowi". Zanim to zrobiłam, zatrzymałam się przy lustrze i trochę ogarnęłam moje włosy, aby ten "ktoś" nie przestraszył się na mój widok. Otworzyłam drzwi, a przed nimi stał Harry.
- Cześć skarbie - powitał mnie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach - Widzę, że Cię obudziłem.
- Nie, no coś ty. - zażartowałam zapraszając go do środka - Dlaczego nie zadzwoniłeś? Ogarnęłabym się jakoś. - powiedziałam z wyrzutem - Wyglądam jak jakiś potwór z krainy dreszczowców.
- Nie przesadzaj. Wyglądasz pięknie. - pocieszał mnie - Ty zawsze jesteś piękna. A po za tym, myślałem, że nie założysz tego szlafroka... - udawał rozczarowanie, lekko popchnęłam go z oburzeniem
- Przepraszam, że Cię zawiodłam - wystawiłam mu język, przyciągnął mnie do siebie
- Nie przepraszaj, tylko następnym razem tego nie zakładaj - szepnął mi na ucho, a później przygryzł jego płatek, co wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy - A teraz już tak na poważnie, wyjeżdżasz? - zapytał
Wczoraj powiedziałam mu o moich planach. Wcześniej byłam co do tego przekonana, ale teraz, kiedy jesteśmy razem, wszystko wygląda całkiem inaczej.
- Nie wiem. Nie rozmawiałam jeszcze z Jenn. - powiedziałam - Obiecałam jej, że przyjadę, więc chyba nie mam wyjścia, a poza tym już dawno się nie widziałyśmy. - stwierdziłam
- Rozumiem. - uśmiechnął się - Będę tęsknić.
- Ja też. - oznajmiłam - A po za tym, przecież wy też niedługo wyjeżdżacie w trasę i... - zaczęłam
- Cii... - przerwał mi - Jeżeli myślisz, że zostawię Cię tutaj samą na miesiąc, to się mylisz. - powiedział
- O czym ty mówisz? - Byłam zaskoczona
- Kupię Ci bilet i będziesz tam ze mną. - powiedział tak, jakby to było oczywiste
- Ale moja praca... - przerwał mi cmokając mnie w usta
Wiedziałam, że nie chce teraz o tym mówić. Postanowiłam zakończyć ten temat. Wiedziałam, że Harry nie należy do najrozsądniejszych osób, ale zszokował mnie tym, że chce mnie zabrać w trasę. Bardzo chciałabym się na to zgodzić, ale przecież mam pracę. Nie mogę tak po prostu zostawić ją na miesiąc. Teraz mam wolne, a później już nie będzie na to czasu...
- Chwileczkę... Czy ja o czymś nie wiem? - usłyszeliśmy głos Ash, która właśnie pojawiła się w salonie, zaśmialiśmy się, a ona siadła na przeciwko nas - No to słucham - powiedziała z entuzjazmem
- Jesteśmy razem - powiedzieliśmy równocześnie
- No wreszcie! - krzyknęła z radością i zaczęła nas przytulać - Jesteście głodni? Bo ja strasznie! - rzuciła i wyszła do kuchni
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy wtulając się w siebie. Po chwili do salonu weszła Ashley z kubkiem herbaty i kanapką.
- O której masz samolot? - zapytał Harry
- Ty chcesz lecieć teraz do Brukseli? - zapytała z niedowierzaniem Ash - Chyba sobie żartujesz. Zostajesz tutaj. Masz się cieszyć swoim szczęściem! - rozkazała
- Obiecałam Jenn, że przyjadę... - zaczęłam
- Nią się nie przejmuj. Ja z nią pogadam. - obiecała - Na pewno to zrozumie. - zapewniła - Bo mogę jej o was powiedzieć, prawda? - upewniła się
- Jasne. - odpowiedziałam
Rozmawialiśmy o tym jeszcze długo. Ash opowiadała nam o wczorajszej imprezie. A tak właściwie to o tym, że Niall schlał się prawie do nieprzytomności i musieli go pilnować. Później z trudem "zapakowali" go do taksówki i odholowali go do domu. Zaprowadzili blondyna do jego pokoju, a ten zapadł w głęboki sen.
Opowieść o imprezie przerwał dzwonek do drzwi. Ash zadeklarowała, że je otworzy. Później tylko było słychać jak oznajmia, że jestem z Harry'm. Po jej słowach słychać było radość chłopaków, a po chwili wszyscy byli już w salonie. Pogratulowali i rozsiedli się w salonie.
- I jak po wczorajszej imprezie? - zaczęłam rozmowę
- Główka nie boli? - zapytał Harry czochrając blondyna
- Bardzo śmieszne. - stwierdził Niall - a tak naprawdę, to ja nic z wczoraja nie pamiętam. - oznajmił
- Nie dziwię się. - powiedział Zayn i wszyscy wybuchnęli śmiechem - o której wylatujesz? - zwrócił się do Ashley
- Jak to wylatujesz? - zdziwił się Lou
- Muszę wracać do Brukseli. Nie przyleciałam tutaj na zawsze. Niestety. - odpowiedziała - Samolot mam o 18.30.
Atmosfera trochę się zepsuła, ale Louis postanowił temu zaradzić. Zaczął opowiadać mało zabawne żarty. Wszyscy oczywiście śmiali się z grzeczności. Później działkę przejął Liam. I wiecie co? Nigdy się tak nie uśmiałam, jak wtedy. Oczywiście Lou obraził się, bo jego żart nie były tak dobrze przyjęte, jak dowcipy Daddy'ego. Ten obiecał, że już nigdy nie będzie nikogo rozśmieszał w obecności Louis'a i wszystko wróciło do normy.

~~~~~~~~

Mam nadzieję, że się podoba :)
Przepraszam, że tyle musicie czekać, ale wiecie - szkoła :/
Nie będę was zanudzała, chcę jeszcze tylko zaprosić tu: http://now-i-know-i-am-not-alone.blogspot.com/ wczoraj pojawił się nowy rozdział :)

Komentujcie, obserwujcie :)

Do następnego :)

poniedziałek, 14 października 2013

15. "Jutro może być za późno"

~ Em ~

Siedziałam w salonie ślepo gapiąc się w jeden punkt. Czułam, że mój świat właśnie stracił jakikolwiek sens. Nie chciałam być rozpoznawana. A już na pewno nie jako "tajemnicza nieznajoma", która wpieprza się z butami do życia Herr'ego Styles'a. Wszyscy mnie znienawidzą, jeśli już tego nie zrobili. A jeśli nie wszyscy, to na pewno fanki Hazzy. Ale tak naprawdę, to nie mają za co. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic po za tym nas nie łączy - to nie brzmi fajnie, wręcz przeciwnie - okropnie. Oczywiste jest to, że chcę zajmować tą najważniejszą część życia Harr'ego. Wy na pewno już dawno to wiecie. Ale wbrew pozorom, to nie jest takie łatwe. A może jest? Teraz i tak już media o mnie wiedzą... Ale myślą, że nic między nami nie ma. I muszę zrobić wszystko, żeby nadal byli o tym przekonani. Muszę się odkochać. To będzie najbezpieczniejsza rzecz, jaką w tej sytuacji zrobię. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale nie mam innego wyjścia. Tak będzie najlepiej.
- Już nie śpisz? - ledwo do mnie dotarł głos Ash - Em? Coś się stało? - szybkim ruchem podeszła do mnie - Powiedz coś. - mówiła jak do ściany - To przez Hazzę? - zapytała, a ja się nagle ocknęłam
- Co? Nie. - zapewniłam - Mówili o mnie w tv. - oznajmiłam
- Słucham? - jej oczy prawie wypadły z orbit
- Wczoraj jak wyszłam z klubu, Harry za mną wyszedł - zaczęłam opowiadać
Ashley słuchała mnie z uwagą. Wiedziała, że muszę to z siebie wyrzucić. Tego właśnie potrzebowałam. Oczywiście nie było innej opcji, jak opowiedzieć wszystko ze szczegółami. Nie przeszkadzało mi, że Ash jest taka ciekawska - wręcz przeciwnie.
- I co? Tak po prostu wsiadłaś do taksówki? - dopytywała - Bez słowa? - była strasznie zdziwiona - A on tak po prostu pozwolił Ci odjechać... - skwitowała
-  Zapytał, czy może do mnie zadzwonić. - powiedziałam
- I co powiedziałaś? - pytała rozentuzjazmowana
- Że ja do niego zadzwonię. - odpowiedziałam
Oczywiście nie obyło się bez kazania na temat tego, że powinnam do niego zadzwonić, bo przecież to obiecałam. Doskonale to wiedziałam. Ale co z tego, skoro nie miałam odwagi? Bałam się. Cholernie się tego bałam. To głupie. Wiem. Jeszcze przed tą "akcją" w klubie, rozmawiałam z nim o wszystkim. Wiedziałam, że mogę dzwonić do niego o każdej porze dnia i nocy. Czasem z tego korzystałam. Ale teraz, nic nie było tak, jak kiedyś. Boję się, że już nigdy tak nie będzie. I to jest bardzo prawdopodobne.
Oczywiście wiedziałam, że prędzej, czy później, będę musiała z nim o tym porozmawiać, ale jeszcze nie byłam na to gotowa.
Kiedy Ashley nie udało się mnie skłonić do zadzwonienia do Hazzy, poszła wziąć kąpiel, bo wieczorem idzie na imprezę z chłopakami. Z każdą chwilą jest coraz bliższa Zayn'owi. Przynajmniej im się układa. Cieszę się jej szczęściem. Tylko tyle mi zostało. Strasznie się nad sobą użalam, prawda? To jest żałosne. Robię z siebie jakąś ofiarę. Nie ja pierwsza, nie ostatnia mam problemy sercowe. Dość. Koniec. Zaczynam życie od początku. Po raz kolejny. Mam nadzieję, że już ostatni.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu.Spojrzałam na wyświetlacz. Jenn. Właśnie uświadomiłam sobie, że już od tygodnia z nią nie rozmawiałam. Co ze mnie za siostra?
- Cześć siostra. - przywitałam się z nią
- Hej skarbie. - przywitała się - Em. Powiedz mi, czy wszystko u Ciebie w porządku? - zapytała
- Jasne, dlaczego ma nie być? - udawałam, bałam się, że widziała mnie w tv albo w jakiejś gazecie plotkarskiej
- Widziałam wczoraj Matt'a. - powiedziała, a mi ulżyło - Zwolnił Cię? - zapytała
- No coś ty. - uspokoiłam ją - Matt musiał polecieć do Brukseli, bo ma konkurs. Dzięki temu mam 2 tygodnie wolnego. - wytłumaczyłam
- Kamień z serca. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. - byłam zdziwiona - Dlaczego Ciebie jeszcze nie ma u mnie w domu? - zapytała z udawanym wyrzutem
- Masz dużo pracy, nie chcę Ci przeszkadzać.
- Nie chcę o tym słuchać. Masz tu przylecieć tak szybko, jak to tylko możliwe. - rozkazała - Zrozumiano?
- No dobrze. - zgodziłam się - Będę u Ciebie pojutrze. Wrócę razem z Ash. - oznajmiłam
- Ash u Ciebie jest? - dopytała - Dlaczego ja nic o tym nie wiem? - zapytała - No ja ją zabiję kiedyś... - stwierdziła po czym się zaśmiałyśmy
Zakończyłyśmy rozmowę, odłożyłam telefon na stolik. Cieszyłam się, że nie muszę tłumaczyć jej historii z Hazzą. To nie jest rozmowa na telefon.
Wreszcie zobaczę Jenn. Strasznie się za nią stęskniłam. Może dzięki temu wyjazdowi odpocznę, przemyślę to wszystko...

***

~ Harry ~

Em, pomimo tego, że obiecała, nie dzwoni. Wiem, że ja powinienem to zrobić, ale nie mam odwagi. Po za tym, powiedziałem sobie, że dam jej czas na przemyślenie tego wszystkiego. Jeżeli dzisiaj nie zadzwoni, ja to zrobię. Nie mogę czekać wiecznie. Wiem, ze to dla niej trudne, ale dla mnie też to nie jest łatwe. Muszę wiedzieć, na czym stoję.
Teraz jeszcze te media. Cały czas o nas mówią. Doszukują się jakichś "pikanterii" na nasz temat. To jest strasznie męczące. I nie skończy się to tak szybko, jakbym tego chciał. Telefon Paul'a ciągle dzwoni. Wiem, że prędzej, czy później będzie kazał mi wszystko wyjaśnić i umówi nas na wywiad. Mam nadzieję, że do tego czasu, będę miał postawioną sprawę jasno.
Chłopaki dzisiaj wychodzą na kolejną imprezę. Ja zostaję w domu. W obecnej sytuacji nawet samotność będzie lepsza od imprezy. Gdyby była razem z nimi Em, oczywiście ja też bym się pojawił. Nie mam pewności, że ona też zostanie w domu, ale tak mi się wydaje. Ashley pewnie pójdzie sama. Straszna jest świadomość, że to wszystko przeze mnie. Gdybym się wtedy powstrzymał, wszystko byłoby okay. Nie byłoby problemu.
- Hazza! - usłyszałem wołąnia z salonu
- Co jest? - zapytałem
- Na pewno nie chcesz z nami iść? - dopytywał Louis - A może chcesz, żebyśmy z Tobą zostali? - traktował mnie jak dziecko
- Lou. Idźcie na tą imprezę. Nie przejmujcie się mną. Bawcie się dobrze. - rozkazałem
Po jakimś czasie udało mi się ich przekonać. Po kilkunastu minutach, zbierali się do wyjścia.
- Ale pamiętaj, że masz do niej zadzwonić. Jasne? - nakazywał mi Lou
- Tak. Wiem. - mówiłem po raz kolejny.
W końcu wyszli. Cholernie się boję, ale muszę z nią porozmawiać. Wziąłem telefon do ręki i wyszukałem numer Em. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem na jej delikatny głos
- Tak? - odebrała
- Przepraszam, wiem, że miałem nie dzwonić, ale... - nie pozwoliła mi dokończyć
- Nie przepraszaj. Dobrze, że dzwonisz. Musimy porozmawiać. - oznajmiła - Ale to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się.
- Jasne. Jutro może być? - zapytałem
- Jutro może być za późno. Przyjedź do mnie dzisiaj, jeśli możesz. - powiedziała
- Zaraz u Ciebie będę. - oznajmiłem i rozłączyłem się
Byłem szczęśliwy, że będę mógł ją zobaczyć. Z drugiej strony nie wiem, czego mam się spodziewać. Co miała na myśli mówiąc, że jutro będzie za późno? Bałem się o nią.
Wyszedłem z domu. Wsiadłem do mojego samochodu i ruszyłem w stronę domu Em.

~~~~~~~~

Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale przez cały weekend nie było mnie w domu, mam nadzieję, że rozumiecie :)
I jak? Podoba się wam to coś na górze? xD Mam nadzieję, że tak :) Wiem, że krótki, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Piszcie co sądzicie o rozdziale :)
Jeżeli jeszcze nie byliście na moim drugim blogu, to zapraszam: http://now-i-know-i-am-not-alone.blogspot.com/ 3 Rozdział napiszę dzisiaj :) Więc zapraszam :)

Do następnego! ;D

poniedziałek, 7 października 2013

14."Wiecie może, gdzie jest Hazza?"

~~ Em ~~
Szybko wsiadłam do taksówki hamując łzy. Podałam kierowcy adres, a ten ruszył w stronę mojego domu. Wiedziałam, że spogląda w lusterko aby móc się mi przyglądać. Byłam pewna, że zauważył moje łzy mimo tego, że bardzo szybko je wycierałam. Mężczyzna co chwilę penetruje moją twarz przeszywającym wzrokiem.
- Zdradził Cię? - zapytał, milczałam - Oszukał Cię? - nadal nie uzyskał odpowiedzi - Olał Cię? - był dociekliwy i nie przebierał w słowach, te ostatnie sprawiły, że z moich oczu wypływało coraz więcej łez w coraz szybszym tempie - No to co zrobił? - zapytał
- Pocałował mnie. - wyszeptałam, już prawie nic nie widziałam przez łzy, których z każdą chwilą było coraz więcej, mocno zacisnęłam oczy nie pozwalając łzom swobodnie z nich wypływać
- Nic z tego nie rozumiem... - stwierdził mężczyzna i skierował swój wzrok na drogę
- Ja też tego nie rozumiem. - odpowiedziałam cicho

~~ Ashley ~~
Martwiłam się o Em. Nie powinnam jej puszczać samej do domu w takim stanie. Z drugiej strony jest dorosła... Mimo wszystko bałam się o nią. Obiecałam jej, że nie będę się nią przejmować i będę się dobrze bawić, ale do cholery ona jest moją przyjaciółką. Jeżeli jej się coś stanie, nie wybaczę sobie tego.
Rozejrzałam się po klubie pełnym obcych dla mnie ludzi. Nigdzie nie widziałam Malika, z którym dzisiaj się bawiłam. Postanowiłam napić się czegoś. Usiadłam przy barze i zamówiłam mój ulubiony "napój z procentami". Po chwili popijałam już mojego drinka. Nie mogłam się uwolnić od myślenia nad moją przyjaciółką. Znam ją bardzo dobrze i wiem, że kocha Harr'ego. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo chce uniknąć związku z nim. Pozwoliła na ten pocałunek, więc to musi coś znaczyć. Nie mam pojęcia, dlaczego ona się tak zachowuje. Ostatnimi czasy zachowuje się jak nie ona. Bardzo się zmieniła. Boję się, że źle na tym wyjdzie.
- Ash? Co się dzieje? - usłyszałam głos Malika, nawet nie wiem kiedy zjawił się obok mnie
- Boję się o Em... - odpowiedziałam
- Co z nią? Coś jej się stało? - zapytał, widziałam, że się przejął
Nie wiedziałam, czy mogę mu powiedzieć. Niby wszyscy się przyjaźniliśmy, ale to była bardzo delikatna sprawa i nie chciałam, żeby Em miała mi to za złe. Wolałabym z nim o tym nie rozmawiać. To jest sprawa Em i tylko ona może o tym mówić komu chce. Ja nie mam do tego żadnego prawa. Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, zobaczyłam Louis'a kierującego się w naszą stronę.

~~ Louis ~~
To była świetna impreza. Zresztą, każda impreza z El jest niezapomniana. Z nią zawsze świetnie się bawię. Aż ciężko uwierzyć, ile radości potrafi dać Ci jedna osoba. Osoba, którą kochasz nad życie. Dla której zrobiłbyś dosłownie wszystko. El była taką osobą. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jestem naprawdę wdzięczny Harr'emu, że nas ze sobą poznał. Właśnie, gdzie jest Harry? Wszyscy świetnie się bawiliśmy na parkiecie, a jego nie było. Nie mam pojęcia, gdzie się podział. Miałem złe przeczucie. To mój przyjaciel i muszę go znaleźć. Muszę mieć pewność, że nic mu nie jest. Oznajmiłem mojej dziewczynie, że idę szukać mojego kumpla. Ona oczywiście to zrozumiała. Podszedłem do Liama i Dan. Oni niestety też nie wiedzą, gdzie jest Harry. Zobaczyłem Ash i Zayn'a przy barze. Może oni wiedzą, gdzie się podział mój kumpel. Poszedłem do nich. Panowała między nimi jakaś dziwna, ponura atmosfera. Miałem tylko nadzieję, że to nie ma żadnego związku z loczkiem.
- Wiecie może, gdzie jest Hazza? - zapytałem
- Nie. A coś się stało? - zapytał Zayn
Miałem nadzieję, że nie. Z każdą chwilą bałem się o niego coraz bardziej. Może to dziwne, ale Harry był dla mnie jak młodszy brat. Czułem się za niego odpowiedzialny. Może jest dorosły, ale ma jedynie 19 lat. Oczywiście Harry jest bardzo dojrzały jak na swój wiek. Czasem nawet jest dojrzalszy ode mnie, ale często też miewał głupie (a nawet bardzo głupie) pomysły.
- Mam nadzieję, że nie. Gdzieś zniknął, muszę go znaleźć. - odpowiedziałem starając się opanować emocje - Idę go szukać. - oznajmiłem i udałem się najpierw w stronę łazienki
Zawsze byłem przeciwny "nowemu życiu", jakie prowadził po zerwaniu z Emily, ale teraz miałem nadzieję, że znajdę go zatraconego w podrywaniu jakiejś przypadkowej laski. Zdaję sobie sprawę z tego, że to jest niemożliwe. Teraz liczy się dla niego Em i znam go na tyle dobrze, że mogę być pewny, że nie obchodzi go życie "dziwkarza".
Otworzyłem drzwi męskiej łazienki. Nie znalazłem tam mojego przyjaciela. Obszukałem każdy zakamarek klubu i nigdzie go nie znalazłem. Jest jeszcze jedna opcja - Harry wyszedł z klubu. Zawsze, kiedy chciał to zrobić, informował któregoś z nas. Takie mieliśmy zasady. Każdy z nas tak postępował. To nie chodzi o to, że kontrolujemy siebie nawzajem jak nadopiekuńczy rodzice, po prostu chcemy uniknąć sytuacji takich, jak ta. Miałem skryte nadzieje, że teraz po prostu zapomniał nam to powiedzieć.
Wyszedłem z klubu i zacząłem nerwowo się rozglądać. Po chwili moim oczom ukazał się Hazza siedzący na krawężniku kilka kroków od klubu. Siedział przygnębiony wlepiając wzrok w swoje buty. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Musiałem się dowiedzieć, co się stało.
- Hazz, wszystko okay? - głupie pytanie
- Znowu wszystko spieprzyłem... - powiedział, widziałem w jego oczach łzy, próbował to ukryć, jednak bezskutecznie - Dlaczego do kurwy nędzy ja zawsze muszę wszystko zepsuć? - coraz bardziej podnosił ton swojego głosu, wiedziałem, że muszę pozwolić mu się wykrzyczeć - Jedna rzecz. Jedną jedyną rzecz chciałbym zrobić dobrze.
- Co się stało? - zapytałem
- Pocałowałem ją. - powiedział - Na początku to odwzajemniła. Miałem wrażenie, że chce tego tak samo, jak ja. Myślałem, że jej się podoba. - opowiadał - Myślałem, że wreszcie ją mam. Że jest moja i tylko moja. - wiedziałem, że ciężko mu o tym mówić - A potem uciekła. Tak po prostu uciekła. Czułem się jak idiota, którym zresztą jestem.
- Nie poszedłeś za nią? Nie chciałeś tego wyjaśnić? - zapytałem
- Jasne, że za nią poszedłem. Nie chciała ze mną rozmawiać. - odpowiedział - zapytałem, czy mogę do niej zadzwonić...
- No i co odpowiedziała?
- Że musi to przemyśleć i że ona zadzwoni. - odpowiedział
- No to uśmiechnij się i czekaj na telefon od niej! - próbowałem go pocieszyć - Może to dla niej trochę za szybkie tempo, nie uważasz? - próbowałem poprawić mu humor - Zobaczysz, jeszcze będziecie razem!
- Chciałbym, żebyś miał rację. - odpowiedział - chodźmy do środka, muszę się napić.
Po tych słowach wróciliśmy do klubu i wypiliśmy kilka drinków. Ash i Zayn oraz Liam i Dan tańczyli dalej, a ja wraz z El dotrzymywaliśmy towarzystwa Hazz'ie, który przez chwilę był wrakiem człowieka. Miałem nadzieję, że będzie wreszcie szczęśliwy.

~~ Em ~~
Po powrocie do domu od razu udałam się do łazienki w celu gorącej kąpieli. To ona potrafi mnie naprawdę odprężyć, a tego wtedy potrzebowałam. Po wyjściu z wanny, zmyłam z siebie zbędny makijaż i udałam się do mojej sypialni. Położyłam się wygodnie w moim łóżku i czekałam na sen. Oczywiście moje myśli krążyły wokół Harr'ego. Zastanawiałam się, czy Harry rzeczywiście jest tylko przyjacielem, czy może kimś więcej. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Jednak jedynie ona. Sytuacja już nie wygląda tak kolorowo. Kocham Hazz'ę i nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo chciałabym z nim być. Jednak to nie jest takie proste. On nie jest zwykłym człowiekiem, takim jak ja. Ja jestem zwykłą, szarą, nic nie znaczącą dziewczyną, która nawet nie potrafi wziąć swojego życia we własne ręce, a on jest przystojnym, sławnym, utalentowanym, idealnym facetem, w którym kocha się tysiące, setki tysięcy, jeśli nie miliony fanek. Jesteśmy z dwóch, całkowicie różniących się od siebie światów. Z tego nie mogłoby być nic dobrego. A jeśli nawet bym z nim była to przecież nie zdołalibyśmy tego ukrywać. Prędzej czy później, media dowiedziałyby się o nas, a wtedy zniszczyłabym nie tylko swoje, ale także Harr'ego, życie. Moja prywatność, którą tak bardzo chcę zachować, już dawno poszłaby w zapomnienie, a Harry miałby przeze mnie kłopoty. Wątpię, że jego fanki by mnie zaakceptowały, więc nienawidząc mnie, zaczęłyby także nienawidzić Hazz'ę, a tego bym sobie nie wybaczyła. To przykre, ale prawdziwe. Muszę go chronić przed tą nienawiścią, a będąc z nim, nie miałabym takiej możliwości. Ja nie pasuję do jego świata. Tam, wszystko jest zbyt idealne. A ja taka nie jestem, nawet w najmniejszym stopniu.
Myśląc tak nad tym wszystkim, zdałam sobie sprawę z tego, że już nigdy nie będę szczęśliwa. Ze łzami w oczach odpłynęłam do krainy snów...

***

Obudziły mnie promienie słoneczne dochodzące prosto z mojego okna. Niechętnie otworzyłam oczy i wstałam z mojego łóżka. Ubrałam się i zeszłam na dół. Wcześniej udałam się do łazienki aby wykonać poranną toaletę. Ash pewnie jeszcze spała. Nie wiem o której wczoraj wróciła. Nie będę jej budziła, pewnie długo wczoraj imprezowała. Udałam się do kuchni w celu wykonania mojego dzisiejszego śniadania. Kiedy na moim talerzu znajdowały się już kanapki, udałam się wraz z nimi do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Zajadając się kanapkami przełączałam kanały - jak zwykle nic nie ma takiego, co by mnie zainteresowało. Zostawiłam kanał, na którym właśnie leciał program informacyjny. Ze znudzeniem patrzyłam na wiadomości z kraju. Szczerze? Nie interesowało mnie to ani trochę. Po zjedzeniu kanapek odniosłam talerz do kuchni. Włożyłam go do zmywarki, wzięłam butelkę wody niegazowanej i wróciłam do mojego poprzedniego zajęcia. Po wiadomościach politycznych przyszedł czas na "Hot plotę". Tego typu programy wkurzały mnie najbardziej. Media bez żadnych skrupułów zaglądały do życia gwiazd. Później uzyskane informacje przerabiano w taki sposób, aby zainteresowało to widza. Często w tych "neews'ach" nie ma nawet grama prawdy. A po co to wszystko? To bardzo proste. Żeby jak najwięcej zarobić.
Nie brałam pod uwagę tego, o czym mówi prezenterka, jednak to się zmieniło, kiedy w lewym górnym rogu ekranu zobaczyłam zdjęcie moich przyjaciół. To nie byli już tylko "chłopcy z One Direction". To byli moi przyjaciele. Mimo tego, co się działo wczoraj, oni nadal są moimi przyjaciółmi i nimi będą. Już zawsze. Przynajmniej tego bym chciała.
- One Direction było wczoraj widziane na kolejnej imprezie! Chłopcy nie marnują wolnego czasu. Korzystają z wolności i starają się bawić jak najlepiej! - usłyszałam głos kobiety - Mało tego! Harry Styles - najmłodszy członek znanego boys band'u prawdopodobnie poznał nową dziewczynę! -i w tym momencie na ekranie telewizora zobaczyłam zdjęcie z wczorajszego wieczoru, kiedy rozmawiałam z Harr'ym przed klubem. Zdjęcia zmieniały się jedno po drugim, przedostatnie przedstawiało już tylko mnie wsiadającą do taksówki, a ostatnie jedynie Hazz'ę, prawdopodobnie zaraz po tym, jak odjechałam do domu. Stało się coś, czego tak bardzo się obawiałam - media się o mnie dowiedziały - Widziano go wczorajszego wieczoru przed klubem właśnie z tą dziewczyną. Dziewiętnastolatek najwyraźniej nie był zadowolony z pożegnania z dziewczyną. Nie znamy jeszcze jej nazwiska, ale na pewno niedługo się dowiemy kim jest nowa wybranka Harr'ego.

Wtedy już wiedziałam, że moje życie się zmieni. Teraz już mogę się pożegnać ze spokojem, którego zawsze miałam pod dostatkiem. Czas się pożegnać z moim dawnym życiem.


~~~~~~~~

Jest kolejny rozdział, nie musieliście czekać długo :) 
Ostatnio coraz mniej komentujecie. Nie jest mi z tego powodu wesoło - wręcz przeciwnie. Nie chcę nikogo szantażować, ale jeśli sytuacja się nie zmieni, rozdziały będą pojawiać się coraz rzadziej, albo wcale. Ja wiem, że to jest szantaż, nie chcę nikogo zniechęcić do siebie ani do mojego opowiadania, ale nie mam pojęcia, dlaczego przestaliście komentować. Bardzo chciałabym, abyście wzięli to sobie do serca :) 

Byliście już na moim drugim blogu? Jak wrażenia? :) Mam nadzieję, że się podoba :) Jeżeli jeszcze nie byliście, to zapraszam :) Link jest na górze po prawej stronie :) 
Kocham was! :) :*

P.S. Pamiętajcie o komentarzach :) 

sobota, 5 października 2013

13. "Dlaczego mi się tak przyglądasz?"

Jeżeli czytasz ten rozdział, skomentuj ;)
Nawet nie wiesz ile to daje motywacji :))



~~ Harry ~~
Wyglądała niesamowicie. Tyle wystarczy? Więcej nie zdołam powiedzieć. Brak mi słów. Nie potrafię opisać tego, co czułem, kiedy ją zobaczyłem. Każdy szczegół jej wyglądu był dopracowany, była piękna i niesamowicie seksowna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nie potrafiłem powiedzieć nawet jednego słowa. Ash tez wyglądała świetnie, z resztą to widać po Zayn'nie. Jego reakcja była taka jak moja. Ale nikt nie może się równać z Em. Ona była idealna.
Po chwili jechaliśmy już do klubu, gdzie mieliśmy się dzisiaj bawić. 
- Wyglądasz ślicznie. - wyszeptałem jej do ucha – I jak będzie z rysowaniem? Obiecasz mi, że nie przestaniesz? – zapytałem po chwili ciszy 
- A wy co tak szepczecie? – Louis, ten to ma talent, do przerywania w najmniej odpowiednim momencie – nieładnie mieć tajemnice w towarzystwie – nie powiem, trochę mnie wkurzył
Dalej jechaliśmy w milczeniu. Po kilkunastu minutach byliśmy już w klubie, którego byliśmy stałymi bywalcami. Każdy nas tam znał i nawet wpuszczano nas tylnym wejściem, abyśmy nie zwracali na siebie zbytniej uwagi. W innym przypadku cały wieczór spędzilibyśmy na robieniu sobie zdjęć z fankami i podpisywaniu autografów. Louis zaparkował z tyłu budynku i ruszyliśmy w jego stronę. Przywitaliśmy się z El i Dan oraz przedstawiliśmy im Em i Ash. Po chwili wszyscy znajdowaliśmy się w klubie. Razem z Em ruszyliśmy w stronę baru. Zamówiłem dla nas drinki. W mgnieniu oka już popijaliśmy nasze napoje. Milczeliśmy. Dokładnie obserwowałem moją przyjaciółkę. Ona próbowała nie zwracać na mnie uwagi. Za każdym razem, kiedy nasze spojrzenia się spotykały, uśmiechała się lekko. Nie potrafię już jej traktować tak, jak wcześniej. Teraz zachowuję się tak, jakbym miał na nią "ochotę". Szczerze? Mam. Nie potrafię nad tym panować. Teraz najchętniej powiedziałbym jej całą prawdę, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. 
- Harry? – przerwała ciszę między nami - Obiecuję. – nie ukrywam, że nie wiedziałem o co chodzi, patrzyłem na nią pytającym wzrokiem – nie przestanę rysować – powiedziała i uśmiechnęła się, ja też to zrobiłem, cieszyłem się, że nie ma zamiaru kończyć z rysowaniem - Dlaczego mi się tak przyglądasz? - zabrzmiał jej głos
- Bo jesteś piękna. - nie panowałem nad moim językiem
Co ja mówię? Ja nad niczym nie panowałem. Nie potrafiłem się oprzeć. Z trudem powstrzymywałem się, aby jej nie pocałować. Penetruję ją wzrokiem od góry do dołu. Mam nadzieję, że nie zobaczy w moich oczach pożądania, które we mnie buzuje. I mam nadzieję, że się powstrzymam. Boże… Dlaczego ona jest tak pociągająca?
- Zatańczymy? - zapytałem 
- Jasne. - odpowiedziała 

~~ Em ~~

Nie rozumiem zachowania Harr'ego. Zachowuje się tak, jakby chciał mnie teraz zaciągnąć do łazienki - wiadomo po co. Ale przecież my jesteśmy przyjaciółmi, tak? Przyjaciele ze sobą nie sypiają. Oczywiście, Harry jest bardzo pociągający. W czarnych rurkach opinających jego nogi i koszuli, w której nie dopiął kilka guzików od góry, wygląda bardzo seksownie. Ale to nie zmienia faktu, że jest moim przyjacielem. Nie wiem, dlaczego teraz inaczej mnie traktuje. Obawiam się, że to zepsuje relacje między nami, a tego nie chcę. 
Zgodziłam się z nim zatańczyć. Nie wiem, czy to dobrze. Może w końcu zacznie mnie traktować tak jak wcześniej? Em! O czym ty mówisz? Mało prawdopodobne jest, że podczas tańca coś się zmieni. Emma Sparks, ty idiotko, w co ty się wpakowałaś? 
Dopiliśmy nasze drinki, swoją drogą były bardzo dobre i ruszyliśmy w stronę pakietu, gdzie było coraz więcej ludzi. Wśród nich zobaczyłam Ash i Zayn'a oraz Dan i Liam'a. Louis i El dalej siedzieli przy barze.
Kiedy byliśmy już na parkiecie, Harry chwycił moją dłoń, a drugą rękę położył na moich plecach. Ledwo zaczęliśmy tańczyć, a już zmiana piosenki. Najpierw można było usłyszeć głos Dj: "A teraz coś dla wszystkich zakochanych.!". Świetnie! Właśnie uczestniczę w "wolnym tańcu" z moim przyjacielem, który, jak wszystko na to wskazuje, ma ochotę zmienić relacje między nami na jeszcze głębsze. No po prostu pięknie! Nic lepszego nie mogło mi się przytrafić. 
Harry położył moje ręce na swoim karku i patrzył mi głęboko w oczy. Jego ręce znalazły się na mojej talii. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych, zielonych oczu. Przestałam nad sobą panować. W mojej głowie panowała zupełna pustka. Widziałam przed sobą tylko błyszczące oczy mojego przyjaciela. To chore. Wiem. Ale nie potrafię przestać. Towarzyszy mi przedziwne uczucie. Harry lekko się uśmiecha. Mój wyraz twarzy się nie zmienia. Nadal patrzę na niego, a raczej na jego oczy z zaciekawieniem. Próbuję coś z nich wyczytać, jednak na marne. Nigdy nie miałam z tym problemu, jednak dzisiaj jest inaczej. Nie potrafię wyjaśnić tego, co się teraz dzieje. Jeszcze przed chwilą przeszkadzał mi wzrok Harr'ego, ale teraz jest inaczej. Teraz jest mi potrzebny. Sama nie wiem dlaczego. Czuję, że Harry staje się mi coraz bliższy. 
Nie odrywam wzroku od dwóch zielonych punkcików. Nic już nie ma znaczenia. Do moich uszu nie trafia już nawet głośna muzyka, do której tańczymy od jakiegoś czasu. Poruszamy się we własnym rytmie. Czuję jego oddech coraz bliżej siebie. Jego oczy zbliżają się do moich. Spogląda na moje usta. Nie reaguję. Czas się dla mnie zatrzymał. Nic się nie liczy. Jesteśmy tylko my. Jego wargi zbliżają się do moich. Zamyka oczy. Po chwili ja robię to samo. Czuję dotyk jego ust na moich. Delikatnie musnął moje wargi. Zbliżył mnie do siebie jeszcze bardziej. Nasz pocałunek staje się coraz bardziej namiętny. Mocno mnie ściska. Całuje mnie coraz bardziej drapieżnie. Nagle świadomość do mnie wróciła. Odrywam się od niego. Patrzę przez chwilę w jego oczy. W moich pojawiają się łzy. On jest coraz bardziej zdezorientowany. Szybko wybiegam do łazienki. Zamykam się w damskiej toalecie. Łzy spływają po moich policzkach. Nie powstrzymuję ich. Co ja zrobiłam? Przecież mieliśmy być tylko przyjaciółmi. To nie powinno się stać. Z drugiej strony, pocałunek był cudowny. Już na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Nie wiem, czy to dobrze. Harry jest dla mnie bardzo ważny, ale nie wiem, czy wystarczająco, żeby z nim być. Nie kocham go. Chyba nie... Sama nie wiem. 
Po chwili słyszę, jak drzwi łazienki się otwierają. Wychodzę z toalety. To Ash. Pewnie wszystko widziała. Nic nie mówi. Mocno mnie przytula. Uspokaja mnie. Siadamy na podłodze. Dalej mocno mnie ściska. Pomogło. Uspokoiłam się.
- Co się stało? - zapytała cicho - Nie chciałaś tego? - zapytała delikatnie
- Nie wiem. - odpowiedziałam
- Czujesz coś do niego?
- Nie wiem. - powtórzyłam moje słowa
- Nie wiesz, czy nie chcesz wiedzieć? - zapytała, milczałam
Nie chcę wiedzieć. Zdecydowanie nie chcę wiedzieć. Może go kocham. Nie wiem, czy to możliwe. 
-Nie wiem, czy znam go już wystarczająco dobrze, żebym mogła się w nim zakochać. - powiedziałam 
- Nigdy nie jest powiedziane, ile czasu potrzeba, żeby się w kimś zakochać. - stwierdziła, ma rację, wiem o tym - przepraszam, że to wspominam, ale pamiętasz, jak było z Nick'iem? Jego też nie znałaś długo... 
- Jego wcale nie kochałam... - powiedziałam - dowiedziałam się tego, jak poznałam Harr'ego. Więcej łączy mnie z moim przyjacielem niż z Nick'iem. 
- Nie uważasz, że skoro tak jest, to jednak go kochasz? - zapytała
- Nie wiem, co mam o tym myśleć. - powiedziałam - Harry jest świetnym przyjacielem i wydawało mi się, że już zawsze tak będzie... - ciągnęłam - ale coś mnie do niego ciągnie. Ma w sobie coś, czego nie potrafię wyjaśnić. - Ash słuchała z uwagą - Kiedy patrzę w jego zielone oczy, nie panuję nad sobą, nie wiem, co się ze mną dzieje, czuję coś dziwnego, nawet nie wiem, co. 
Znam już odpowiedź. Kocham go. Ale boję się, że może nam się nie udać. Nie wiem, czy potrafiłabym z nim być. Nie wiem, czy to jeszcze nie za wcześnie na kolejny związek. Muszę to przemyśleć. To jest zbyt skomplikowane. 
- Pojadę już do domu. A ty baw się dalej - powiedziałam - Widziałam, że świetnie się bawiłaś z Zayn'em, więc nie będę Ci tego odbierać 
- Wracam z Tobą. Nie zostawię Cię samej. - stwierdziła
- Dam sobie radę. 
- Na pewno? - zapytała
- Tak, na pewno. - powiedziałam - idź już, ja poprawię sobie makijaż, nie wyjdę tak na zewnątrz - pokazałam na siebie i zaśmiałam się
- Ale jak coś się będzie działo, to dzwoń. 
Obiecałam jej, że będziemy w kontakcie i wyszła z łazienki. Nie chciałam jej psuć zabawy. Z Zayn'em świetnie się dogadują i widać, że mają się ku sobie. Mam nadzieję, że im się uda. Poprawiłam swój makijaż i zamówiłam taksówkę, a później udałam się do wyjścia. Otworzyłam drzwi, a za nimi ukazała się sylwetka Harr'ego. Zatrzymałam się na chwilę, jednak wyminęłam go i bez słowa udałam się do wyjścia z klubu. 
- Em, przepraszam Cię. - mówił - wiem, że to było głupie i nieodpowiedzialne -ciągnął dalej - nie powinienem tego robić, wiem - milczałam, wyszliśmy już z klubu, a Harry dalej próbował mnie przekonać - Em, proszę Cię powiedz coś. Jesteśmy przyjaciółmi i nie chciałbym tego niszczyć, ale ja się w Tobie zakochałem. 

~~ Harry ~~
Czułem, że to ostatnia deska ratunku. Musiałem to powiedzieć. Znowu schrzaniłem i po raz kolejny muszę zrobić wszystko, aby mi wybaczyła. Nie mogę jej teraz stracić. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Zrobiłem źle, wiem o tym. Może nie powinienem tego robić, ale to nie zmienia faktu, że pocałunek był świetny. Wahałem się, czy zrobić ten pierwszy krok i zaryzykowałem. Teraz wiem, że niepotrzebnie. Na początku nie protestowała, myślałem, że ona też mnie kocha. Niestety tak nie jest. Muszę odzyskać przyjaciółkę. Znowu. Styles, dlaczego ty zawsze musisz coś schrzanić. 
- Nie wiem, czy już tego nie zniszczyłeś - powiedziała spokojnie
- Wiem, że teraz mnie nienawidzisz, ale błagam Cię, wybacz mi. 
- Nie wiesz, co czuję. - powiedziała - ja sama nie wiem. Muszę sobie to wszystko poukładać. Daj mi czas. - cały czas była spokojna
- Dobrze. Poczekam tyle, ile będzie trzeba. - powiedziałem - mogę do Ciebie jutro zadzwonić? - zapytałem z nadzieją w głosie
- Ja do Ciebie zadzwonię. - powiedziała i wsiadła do taksówki, która właśnie przyjechała

~~~~~~~~

Jak wrażenia po 13? ;D Mam nadzieję, że się podoba :) Ja nie mam zdania o tym czymś powyżej xD 

Jest już ponad 4000 wyświetleń i baaardzo wam dziękuję. Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę a jeszcze do tego dochodzi 45 obserwatorów! Jesteście niesamowici ;) 

Pod poprzednim rozdziałem są niestety tylko 3 komentarze... Wiem, że zawaliłam bo była długa przerwa, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie :)


I jeszcze jedno: Postanowiłam, że założę drugiego bloga :) Jestem już do przodu z rozdziałami i mam nadzieję, że jakoś dam radę :) Co wy o tym myślicie? Będziecie czytać? ;D Jak tylko założę bloga, umieszczę link do niego :) 


Komentujcie, proszę :)

Do następnego :) 


środa, 2 października 2013

12. "Będzie Tobą zachwycony, zobaczysz."

~~ Louis ~~
Harry spojrzał na mnie pytająco. Zaśmiałem się. Byłem pewien, że Harry kocha Em. Nikt lepiej go nie znał niż ja. Odkąd wróciliśmy do domu, do Londynu, Harry jest wiecznie szczęśliwy. Nie wkurza się o byle gówno tak, jak było przedtem. A od czasu, kiedy dowiedziałem się, że poznał Em, cały czas o niej mówił. A kiedy to robił, uśmiech nie schodził mu z twarzy. To chyba jasne, że się zakochał, prawda? Każdy, kto obserwowałby go przez ostatnie 2 tygodnie, stwierdziłby to bez najmniejszego zawahania.
- Co się tak na mnie patrzysz? - zapytałem z uśmiechem na ustach - zakochałeś się. - powiedziałem - To pewne. - stwierdziłem
- Miło mi, że mnie o tym informujesz - powiedział sarkastycznie i odwrócił wzrok
To niepojęte, jak on potrafi być uparty. Wiem, że to ja mam teraz rację. Harry mógłby choć raz mnie posłuchać. W końcu jestem najstarszy. No okay, może nie zawsze się zachowuję tak, jak przystało na kogoś w moim wieku, ale nigdy nie żartuję w sprawach sercowych. I teraz też tak nie było. Uważam, że znam się na tych rzeczach. Mało tego - ja jestem ekspertem! No dobrze, może teraz przesadziłem, ale naprawdę dużo wiem o uczuciach. I Harry doskonale o tym wie. Nie rozumiem, dlaczego teraz mi nie chce zaufać.
- Informuję Cię o tym, bo ty tego nie dostrzegasz. - oznajmiłem - Dlaczego nie chcesz dopuścić myśli, że się zakochałeś? - zapytałem - Dlaczego oszukujesz sam siebie? - ponownie zadałem pytanie, nie usłyszałem odpowiedzi
Jak ostatnio Harry dzień w dzień był mega szczęśliwy, tak teraz jest przygnębiony. Ma humorki jak kobieta w ciąży. Jeżeli to przez tą miłość, to zniosę wszystko, ale do cholery niech on w końcu przestanie się oszukiwać! Bo on nie oszukuje mnie, nie oszukuje Em, ani chłopaków. On oszukuje tylko i wyłącznie siebie. I ja zrobię wszystko, aby to się zmieniło.
- Harry powiedz coś w końcu. - powiedziałem, kiedy loczek nie odzywał się dłuższą chwilę - Oboje wiemy, że ją kochasz - stwierdziłem - Dlaczego nie chcesz uwierzyć w to, że kochasz Em? - zapytałem spokojnym głosem
- Bo jest moją przyjaciółką do cholery! - krzyknął
- I co z tego? - zapytałem, wiedziałem, że dużo ryzykuję mówiąc to, ale należę do osób lubiących ryzyko
- I to kurwa z tego, że nie chcę stracić przyjaciółki! - nie zniżył tonu ani trochę, ja jednak postanowiłem mówić spokojnie
- A dlaczego masz ją tracić, co? - zapytałem, nie uzyskałem odpowiedzi
Teraz już nic nie rozumiałem z tego, co mówi Harry. Kto tu mówi o tym, że Harry miałby ją tracić? A po za tym i tak przecież nie ma wpływu na swoje uczucia... One się nie zmienią. Niezależnie od tego, czy on to zaakceptuje, czy nie. Gdyby to od nas zależało, w kim mamy się zakochać, to życie nie byłoby takie skomplikowane. Ale z drugiej strony, byłoby nudne.
- Harry czy ty możesz wreszcie zacząć ze mną normalnie rozmawiać? - podniosłem głos - Ja tu chyba jestem po to, aby Ci pomóc, tak? - przytaknął - No nie wiem, bo muszę wszystko na siłę wyciągać. - stwierdziłem, prychnął tylko z kpiną - Śmieszy Cię coś? - zapytałem, teraz mnie wkurzył - Jeżeli nie masz ochoty na rozmowę, to sobie pójdę. Tylko tracę czas. - powiedziałem, Harry milczał, ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju - Nie wiem, co się z Tobą dzieje, ale radzę Ci: Ogarnij się Styles. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni, gdzie nikogo nie było.

~~ Em ~~
Kiedy chłopcy wyszli, postanowiłam posprzątać trochę w salonie. Po naszej wczorajszej "małej" imprezce przydałoby się trochę ogarnąć salon. Wszędzie walały się butelki po winie, które nawet nie wiem jak pojawiło się w moim domu. Pewnie chłopcy je tutaj przynieśli. Nie pamiętam.
Ash właśnie się kąpała a ja sprzątałam po kolei pozostałości po wczorajszej imprezie. Rozmyślałam nad moją wczorajszą rozmową z Harr'ym. O tym, jak opowiadał o tej dziewczynie. To niewiarygodne, jak można kogoś tak wykorzystywać. Ona nie ma serca. Strasznie było mi szkoda mojego przyjaciela. Z każdym wypowiedzianym wczoraj słowem przez Harr'ego, w jego oczach pojawiało się coraz więcej łez. Nie mogłam się powstrzymać i po moim policzku też leciały pojedyncze łzy, jednak szybko je wytarłam tak, aby Harry tego nie widział. Miał chwilę słabości i nie mogłam pozwolić na to, aby załamał się jeszcze bardziej. Niektórzy pewnie pomyślą "co to za facet, który płacze", ale ja uważam, że właśnie dlatego, że nie wstydzi się łez, jest facetem. Co to za sztuka udawać? Nie rozumiem ludzi, którzy to robią. To jest bez sensu.
Nawet nie wiem kiedy, a w moim domu panował już porządek. Spojrzałam na zegarek: 17.50. Chyba trzeba się już szykować na kolejną imprezę. Nigdy tyle nie imprezowałam, co w ostatnim czasie. Ale może właśnie tego mi trzeba? Teraz, kiedy nie mam pracy, jest na to czas. Muszę się wyszaleć póki jest to możliwe. Muszę korzystać, bo kiedy Matt wróci, nie będzie już czasu na codzienne wyjście na miasto, czy do klubu. To wszystko się skończy. Ale póki co, szykuje się kolejny miły wieczór w miłym towarzystwie.

~~ Harry ~~

Długo zastanawiałem się nad słowami Louis'a. Może ma rację? Na pewno ma rację. Zakochałem się. Doskonale to wiem. Louis mi to uświadomił. On naprawdę zna się na sprawach sercowych. Jest świetnym kumplem. Nie wiem, dlaczego go tak potraktowałem. Jest moim przyjacielem, próbuje mi pomóc, a ja tego nie doceniam. Powinienem go przeprosić. To nigdy nie należało do najłatwiejszych rzeczy, ale muszę to zrobić.
A co z Em? Mam jej powiedzieć o tym, co czuję? Nie. Na pewno tego nie zrobię. Przynajmniej na razie. Boję się, że mogę ją stracić po raz kolejny, ale teraz mogę jej już nigdy nie odzyskać. Ona na pewno nic po za przyjaźnią do mnie nie czuje. Doskonale wiem, jak kończą się najlepsze przyjaźnie przez to, że jedna osoba zakochuje się bez wzajemności w drugiej. Przyjaźń między kobietą, a mężczyzną jest ryzykowna. Niektórzy myślą, że taka przyjaźń nie istnieje. Nie mają racji. Przyjaźń damsko-męska jak najbardziej jest możliwa. Jednak bardzo często kończy się to miłością. Najczęściej tylko jednej osoby. I bałem się, że tak jest w moim przypadku. Bardzo tego nie chciałem. Postanowiłem ukrywać uczucia do Em, przez najbliższy czas. Może ona też mnie pokocha? Mam nadzieję, bo bardzo chciałbym być z Em. Muszę obserwować sytuację między nami. Jeżeli uznam, że jest odpowiedni moment, powiem jej. Ale nie teraz.
Siedziałem jeszcze przez chwilę w pokoju Louis'a i postanowiłem zejść na dół, aby go przeprosić za moje idiotyczne zachowanie. Idąc po schodach, zobaczyłem mojego przyjaciela w kuchni. Skierowałem się w jego stronę. Usiadłem na przeciwko niego i przez chwilę, żaden z nas nie wydusił nawet słowa.
- Jednak jestem Ci potrzebny? - odezwał się Louis
- Przepraszam Cię. - powiedziałem - Nie wiem, dlaczego się tak zachowuję. - stwierdziłem - Możemy pogadać? - zapytałem niepewnie - jesteś jedyną osobą w tym domu, z którą mogę o tym pogadać. - dopowiedziałem, aby przekonać Louis'a
- Jasne. Zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedział, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech
Louis wstał i podszedł do mnie. Po chwili oboje zamknięci byliśmy w mocnym, przyjacielskim uścisku. Usłyszałem z ust mojego przyjaciela coś w stylu: "Cieszę się, że tak szybko się ogarnąłeś. Mam nadzieję, że już więcej nie będziesz musiał tego robić". Udaliśmy się tym razem do mojego pokoju, ponieważ w kuchni pojawił się Niall. Wolałem porozmawiać tylko z Louis'em. To nie jest tak, że nie ufam blondaskowi, ale to jest zbyt delikatna sprawa. Wolałem, aby wiedział o tym tylko mój przyjaciel.
- No to jak? - zapytał Louis, zdezorientował mnie tym pytaniem - dalej będziesz udawał, że Em jest dla Ciebie tylko przyjaciółką? - zaśmiałem się na te słowa
- Niczego nie będę udawał. Kocham ją. - stwierdziłem - Ale nie mogę jej tego powiedzieć.
- Masz rację. Nie możesz tylko musisz! - powiedział rozentuzjazmowany - No co się tak patrzysz? Musisz jej to powiedzieć! - nie wierzyłem w to, co słyszę - A co jeśli ona czuje to samo? - zapytał - już całe życie będziecie tylko przyjaciółmi. Chcesz tego?
Nie. Jasne, że chcę być z nią. Ale jeśli ona tego nie chce? Zniszczę naszą przyjaźń już na zawsze. Znienawidzi mnie. Nie mogę na to pozwolić.
- Ale jeśli jej to powiem, a ona mnie nie kocha, to już nigdy nie będziemy przyjaciółmi.
- Ale skąd wiesz, że Cię nie kocha? Mi się wydaje, że jest inaczej. - stwierdził - Musisz zaryzykować.
- Może masz rację. - powiedziałem - Ale jeszcze jej tego nie powiem. Poczekam.
Uznałem, że tak będzie najlepiej. Jeżeli teraz mnie kocha, to za jakiś czas też będzie. Nie da się tak po prostu odkochać. To tak nie działa.
Louis poklepał mnie po ramieniu, powiedział: "Będzie dobrze" i wyszedł. Zostawił mnie z moimi myślami sam na sam. Już wiedziałem co mam robić - cierpliwie czekać. Nie jestem w tym dobry, ale mam nadzieję, że tym razem mi się to uda. Ta sprawa jest zbyt poważna, żeby to schrzanić, Teraz wszystko musi pójść po mojej myśli. Nie ma innej opcji. Spojrzałem na zegarek: 18.15. Lepiej pójdę teraz do łazienki, bo Zayn zawsze zajmuje ją przed wyjściem i siedzi w niej ponad godzinę. Nie mam pojęcia, co on tyle czasu tam robi. Wziąłem rzeczy na zmianę i udałem się do łazienki w dużo lepszym humorze niż wcześniej. Nie spieszyłem się i to był błąd. Tuż przed moim nosem, drzwi łazienki zamknęły się. A Zayn oczywiście się w niej znajdował. Ciężko westchnąłem. Idę do drugiej łazienki. Zajęta przez Niall'a. Kurwa. Ten dom jest wielki. Dlaczego są tylko dwie łazienki? Pozostaje mi tylko czekać, aż Niall opuści łazienkę, bo na Zayn'a nie ma co liczyć. Usiadłem w salonie. Wziąłem laptopa ze stolika i zacząłem przeglądać twitter'a. Jak zwykle, mnóstwo nowych "informacji". Nie chciało mi się ich wszystkich przeglądać. Napisałem tylko: "Szykuje się świetny, niezapomniany wieczór w cudownym towarzystwie!" i opuściłem twitter'a. W tym samym czasie, Niall wyszedł z łazienki. Udałem się do niej jak najszybciej, aby nikt mi jej nie zajął. W sumie mam jeszcze ponad godzinę, ale wolę być gotowy wcześniej.
Po kilkunastu minutach byłem już gotowy. Kiedy opuściłem łazienkę, minąłem się w jej drzwiach z Liam'em. Zaśmiałem się i powiedziałem:
- Nasz laluś ciągle zajmuje łazienkę?
- A jak myślisz? - zapytał i oboje zaczęliśmy się śmiać
Udałem się do kuchni, aby wziąć batonik.
Po chwili siedziałem już w salonie razem z Niall'em i Louis'em.

~~ Em ~~

Nie mogłam się zdecydować, którą sukienkę wybrać. Czerwona, Niebieska, czy klasyczna - czarna? Pytałam siebie w myślach patrząc na sukienki porozkładane na moim łóżku. Stałam tak nad nimi przez dłuższą chwilę opierając ręce o biodra.
- Czarna. - usłyszałam głos Ash
- Tak myślisz? - zapytałam niepewnie
- Jasne. Będziesz w niej wyglądać świetnie.
Uśmiechnęłam się do niej, wzięłam sukienkę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel i założyłam sukienkę. Czas na makijaż. Postawiłam na klasyczny smokey eyes. Z tym nie miałam problemu. Gorzej było z włosami. Kompletnie nie wiedziałam, co z nimi zrobić.
- Ash? - zawołałam, a po chwili moja przyjaciółka znajdowała się w łazience - Błagam Cię powiedz mi co ja mam zrobić z włosami?
- Jak to co? - zapytała, jakby to było oczywiste - Loki. - powiedziała i podeszła do szafki, gdzie trzymałam lokówkę
Włączyła ją i kazała mi usiąść na stołeczku, który stał w rogu mojej łazienki. Zrobiłam, co mi kazała Ash. Ona znała się na takich rzeczach. Zawsze robiła mi przeróżne fryzury na jakieś mniejsze, czy większe uroczystości. Ja nigdy nie pozostawałam jej dłużna. Na imprezy to ja jej zawsze robiłam makijaż i podejrzewam, że teraz nie będzie inaczej.
Ash po kolei brała niewielkie pasma moich włosów i czyniła z nich przepiękne fale. Zawsze zazdrościłam jej, że potrafi robić takie rzeczy. Jeżeli o mnie chodzi, to ograniczam się niestety do najprostszych warkoczy, kucyków no i prostownicy. Po paru minutach na mojej głowie znajdowały się loki.
- Dziękuję! - krzyknęłam i pocałowałam w policzek moją przyjaciółkę - a ty czemu jeszcze ni ubrana? - zapytałam i chwyciłam ją za rękę ciągnąc do jej obecnego pokoju
Szybko wybrałyśmy dla niej sukienkę. Ash szybko wbiła się w nią.
- Myślisz, że spodobam się Zayn'owi? - wybiła mnie z rytmu tym pytaniem, spuściła głowę, a na jej policzkach pojawił się bladoróżowy odcień
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam z niedowierzaniem
- Bardzo mi się podoba. - powiedziała nieśmiało, uśmiechnęłam się szeroko i mocno uścisnęłam Ash
- Jasne, że się spodobasz. Jesteś prześliczna. - wyszeptałam jej do ucha - A teraz choć, muszę Cię pomalować! - powiedziałam rozentuzjazmowana
Usadziłam ją na tym samym miejscu, na którym parę minut temu siedziałam ja. Po parunastu minutach, na jaj twarzy znajdował się makijaż. Ash była bardzo piękna, dlatego nie potrzebowała mocnego makijażu. Wystarczyło tylko podkreślić jej urodę. Narysowałam na jej powiekach cienką kreskę eyeline'rem i przeczesałam rzęsy tuszem. Na koniec pomalowałam jej usta czerwoną szminką pod kolor sukienki, którą miała na sobie. Kiedy wyszłyśmy z łazienki była 19.54. Sięgnęłam do mojej szafy i wyciągnęłam dwie pary szpilek. Jedne czarne - dla mnie, a drugie czerwone - dla Ash. Założyłam moje buty i udałam się do garderoby, gdzie znajdowało się wielkie lustro. Patrzyłam na siebie przed lustrem. Po chwili obok mnie stała moja przyjaciółka.
- Będzie Tobą zachwycony, zobaczysz. - powiedziała z uśmiechem na twarzy
- Kto? - zapytałam
- No jak to kto? Harry. - powiedziała
- Słucham? - zakpiłam - On jest tylko przyjacielem - powiedziałam i odwróciłam od niej wzrok, za wszelką cenę chciałam ukryć rumieńce na mojej twarzy
- Tak? - zapytała krzyżując ręce - To dlaczego rumienisz się, kiedy o nim mowa?
- Wcale się nie... - przerwał mi dzwonek do drzwi
Bez słowa ruszyłyśmy do drzwi. Wzięłyśmy po drodze nasze niewielkie torebki i otworzyłyśmy drzwi. Naszym oczom ukazał się Harry, Zayn i reszta chłopców, którzy wysiedli z samochodu i kierowali się w stronę mojego domu.
- Przepraszamy, że... - zaczął Harry
- Wow... - powiedzieli razem Harry i Zayn
Zaśmiałyśmy się i wyszłyśmy z domu.

~~~~~~~~

Przepraszam!!! Po raz kolejny muszę to robić i po raz kolejny strasznie mi głupio z tego powodu... Nie miałam internetu... Będę się starała jak najczęściej dodawać rozdziały, ale nie zawsze jest to możliwe, tak, jak było teraz.
Ostatnio wspomniałam o tym, że może założę drugiego bloga, ale na razie sobie odpuszczę. Boję się, że nie będę się wyrabiała, a nie chcę was zawodzić i tak już wiele razy to zrobiłam.

A teraz coś o rozdziale.
Szczerze? Nie jestem z niego zadowolona ani trochę. Całkiem inaczej sobie go wyobrażałam, mam nadzieję, że was nie zanudziłam i doczytaliście do końca :)
Piszcie komentarze :)
Tym razem obiecuję, że w weekend pojawi się kolejny rozdział i na pewno dotrzymam słowa, możecie mi zaufać. Mam nadzieję, że nie tracę czytelników przez te przerwy... Wyświetleń było mniej niż między wcześniejszymi rozdziałami, ale mam nadzieję, że dalej będziecie czytać mojego bloga :)

Do zobaczenia!! :)
Szablon by S1K