niedziela, 20 października 2013

16. "Chcę żebyś wiedziała, że ten pocałunek był dla mnie cholernie ważny"

~ Em ~

Nie miałam pewności co do tego, czy dobrze zrobiłam zapraszając go do siebie. Bałam się, że znowu nie będę mogła się oprzeć tym jego przepięknym, zielonym tęczówkom. Z drugiej strony, ta rozmowa mnie nie minie. Im wcześniej to zrobię, tym lepiej. Oboje będziemy mieli jasną sytuację. Tyle, że ja naprawdę nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Myślałam o tym dużo, ale dalej nie wiedziałam, czy mam się kierować sercem, czy rozumem. Serce mówi jedno, a rozum drugie... Ash namawiała mnie, żebym dała nam szansę. Media i tak już o mnie wiedziały. To była cholernie trudna decyzja. Chyba najtrudniejsza i najważniejsza w moim życiu. Od niej zależała cała moja przyszłość.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybkość bicia mojego serca momentalnie wzrosła. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam Hazzę. Staliśmy przez chwilę w bezruchu patrząc sobie w oczy. Zaprosiłam go do środka. Udaliśmy się do mojego salonu.
- Muszę Cię przeprosić za to, co się między nami wydarzyło tamtego wieczoru - zaczął - Wiem, że to nie powinno mieć miejsca. - patrzył mi głęboko w oczy - Ale... Kocham Cię, Em. - oznajmił - Nic tego nie zmieni. - spuściłam wzrok - Myślałem, że czujesz to samo, bo nie przerywałaś... - tłumaczył - Chcę żebyś wiedziała, że ten pocałunek był dla mnie cholernie ważny i.. - zaciął się - nigdy go nie zapomnę. - starał się zachować spokój podczas gdy we mnie buzowały emocje - Nawet, jeśli już nigdy się to nie powtórzy - chciałam powiedzieć mu prawdę, chciałam znowu poczuć ten cudowny, słodki smak jego ust, chciałam poczuć delikatność, z jaką mnie wtedy całował - Em? Mogę Cię o coś spytać? - zapytał, przytaknęłam i spojrzałam w jego oczy - Co do mnie czujesz? - doskonale wiedziałam, co czuję, ale mam powiedzieć prawdę?
- Kocham Cię. - musiałam powiedzieć prawdę, nie potrafię go okłamywać; Kiedy patrzę w dwa czarujące zielone punkciki Hazzy, czuję, że to jest ten jeden jedyny na całe życie, który jest przypisany tylko i wyłącznie mi i nikt mi go nie zabierze
- To dlaczego wtedy uciekłaś? - zapytał
- Bo się bałam. Nadal się boję. - patrzył na mnie pytającym wzrokiem - Jesteś sławny, masz mnóstwo fanek, wiernych fanek, które się w Tobie kochają. One mnie znienawidzą, jak się o nas dowiedzą. Są jeszcze media. Jeśli będziemy razem, będą na nas polować o każdej porze, doskonale o tym wiesz. Oni nie zostawią na nas suchej nitki. Będą nas śledzić i rozsyłać o nas plotki, które w żadnym stopniu nie są prawdziwe. Sam wiesz, ile związków się przez to rozpadło...
- Co z tego? - przerwał mój monolog i zbliżył się do mnie - Z nami tak nie będzie. Nic nas nie rozłączy. - zapewniał - Dlaczego nie chcesz spróbować? - zapytał patrząc mi w oczy, złapał moje dłonie i lekko je ścisnął - Przecież nie mamy nic do stracenia. - dotknął swoim czołem mojego - Jesteś dla mnie najważniejsza i tylko to się liczy. Tylko ty się dla mnie liczysz. Nie obchodzą mnie jacyś tam dziennikarze, którzy mają tak nudne swoje życie, że interesują się czyimś. - powiedział na koniec i lekko się uśmiechnął
Odsunął lekko swoją twarz od mojej tak, aby mógł lepiej widzieć moje oczy. Wyszeptał najpiękniejsze słowa: "KOCHAM CIĘ" Uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach i powodując szerokiego "smile'a" na mojej twarzy.  Zaufałam mu. Wiedziałam, że mogę to zrobić. Wtedy nic się nie liczyło. Byliśmy tylko my i nic więcej.
Harry musnął moje usta stopniowo przechodząc w coraz mniej delikatny pocałunek. Lekko rozchylił moje usta. Pozwoliłam na to, aby wsunął swój język i już po chwili razem z moim toczył bardzo drapieżną walkę. Kiedy poczułam jego język na moim podniebieniu, mimowolnie się uśmiechnęłam przez pocałunek. Harry to wyczuł, bo zrobił to samo.
- Wiedziałam, że znowu nie będę mogła oprzeć się twoim oczom. - powiedziałam, kiedy siedzieliśmy wtuleni w siebie w moim salonie.
- Ja też to wiedziałem. - szepnął mi do ucha i delikatnie pocałował moje usta

~ Harry ~
Udało się. Wreszcie. Em jest moja i tylko moja.
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Do domu wróciłem koło północy. Ciężko było mi usnąć po tym, co się wydarzyło. Cały czas myślałem o Em, mojej dziewczynie. Cieszę się, że mi zaufała i dała nam szansę. Nie pozwolę jej skrzywdzić. Wiem, że obawia się tzw. "hejtów", ale zrobię wszystko, żeby ich nie było. W końcu, jeśli nasze fanki naprawdę nimi są, powinny zaakceptować mój związek. Jeżeli tak nie będzie, postaram się, aby Em się tym nie przejmowała.

***

Obudziłem się wcześnie jak na mnie, była 8.35 - Niedziela. To bardzo dziwne, ale nie potrzebuję tyle snu co zwykle. Miłość? Tak. Zdecydowanie tak. Wstałem z łóżka, aby wziąć laptopa. Po chwili znów znajdowałem się pod kołdrą. Zalogowałem się na twitter'a. Po krótce go przejrzałem i uznałem, że muszę coś napisać, bo nie robiem tego od kilku dni.

"Ostatnio dużo się u mnie działo, zarówno tych dobrych jaki i złych rzeczy, ale dzięki temu, teraz jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Mam nadzieję, że u was układa się co najmniej równie dobrze. :) Kocham was! :)"

Po napisaniu twetta ubrałem się i zszedłem na dół. Szybko zjadłem śniadanie i postanowiłem odwiedzić Em. Wczoraj powiedziała mi, że wyjeżdża na kilka dni do swojego rodzinnego domu, dlatego muszę z nią spędzić jak najwięcej czasu. Prosiłem ją, aby została, ale zdaje sobie sprawę z tego, że dawno nie widziała siostry i bardzo za nią tęskni... W każdym razie muszę teraz do niej jechać. Napisałem o tym informację na kartce dla chłopaków. Jeszcze spali. Podejrzewam, że nie wrócili wcześniej niż 3-4 nad ranem. Niech sobie odeśpią, nie będę ich budził.

~ Em ~

"Kto śmie budzić mnie o tak wczesnej porze?" - zapytałam siebie w myślach. Założyłam na siebie szlafrok i ruszyłam na dół, aby otworzyć drzwi mojemu "gościowi". Zanim to zrobiłam, zatrzymałam się przy lustrze i trochę ogarnęłam moje włosy, aby ten "ktoś" nie przestraszył się na mój widok. Otworzyłam drzwi, a przed nimi stał Harry.
- Cześć skarbie - powitał mnie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach - Widzę, że Cię obudziłem.
- Nie, no coś ty. - zażartowałam zapraszając go do środka - Dlaczego nie zadzwoniłeś? Ogarnęłabym się jakoś. - powiedziałam z wyrzutem - Wyglądam jak jakiś potwór z krainy dreszczowców.
- Nie przesadzaj. Wyglądasz pięknie. - pocieszał mnie - Ty zawsze jesteś piękna. A po za tym, myślałem, że nie założysz tego szlafroka... - udawał rozczarowanie, lekko popchnęłam go z oburzeniem
- Przepraszam, że Cię zawiodłam - wystawiłam mu język, przyciągnął mnie do siebie
- Nie przepraszaj, tylko następnym razem tego nie zakładaj - szepnął mi na ucho, a później przygryzł jego płatek, co wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy - A teraz już tak na poważnie, wyjeżdżasz? - zapytał
Wczoraj powiedziałam mu o moich planach. Wcześniej byłam co do tego przekonana, ale teraz, kiedy jesteśmy razem, wszystko wygląda całkiem inaczej.
- Nie wiem. Nie rozmawiałam jeszcze z Jenn. - powiedziałam - Obiecałam jej, że przyjadę, więc chyba nie mam wyjścia, a poza tym już dawno się nie widziałyśmy. - stwierdziłam
- Rozumiem. - uśmiechnął się - Będę tęsknić.
- Ja też. - oznajmiłam - A po za tym, przecież wy też niedługo wyjeżdżacie w trasę i... - zaczęłam
- Cii... - przerwał mi - Jeżeli myślisz, że zostawię Cię tutaj samą na miesiąc, to się mylisz. - powiedział
- O czym ty mówisz? - Byłam zaskoczona
- Kupię Ci bilet i będziesz tam ze mną. - powiedział tak, jakby to było oczywiste
- Ale moja praca... - przerwał mi cmokając mnie w usta
Wiedziałam, że nie chce teraz o tym mówić. Postanowiłam zakończyć ten temat. Wiedziałam, że Harry nie należy do najrozsądniejszych osób, ale zszokował mnie tym, że chce mnie zabrać w trasę. Bardzo chciałabym się na to zgodzić, ale przecież mam pracę. Nie mogę tak po prostu zostawić ją na miesiąc. Teraz mam wolne, a później już nie będzie na to czasu...
- Chwileczkę... Czy ja o czymś nie wiem? - usłyszeliśmy głos Ash, która właśnie pojawiła się w salonie, zaśmialiśmy się, a ona siadła na przeciwko nas - No to słucham - powiedziała z entuzjazmem
- Jesteśmy razem - powiedzieliśmy równocześnie
- No wreszcie! - krzyknęła z radością i zaczęła nas przytulać - Jesteście głodni? Bo ja strasznie! - rzuciła i wyszła do kuchni
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy wtulając się w siebie. Po chwili do salonu weszła Ashley z kubkiem herbaty i kanapką.
- O której masz samolot? - zapytał Harry
- Ty chcesz lecieć teraz do Brukseli? - zapytała z niedowierzaniem Ash - Chyba sobie żartujesz. Zostajesz tutaj. Masz się cieszyć swoim szczęściem! - rozkazała
- Obiecałam Jenn, że przyjadę... - zaczęłam
- Nią się nie przejmuj. Ja z nią pogadam. - obiecała - Na pewno to zrozumie. - zapewniła - Bo mogę jej o was powiedzieć, prawda? - upewniła się
- Jasne. - odpowiedziałam
Rozmawialiśmy o tym jeszcze długo. Ash opowiadała nam o wczorajszej imprezie. A tak właściwie to o tym, że Niall schlał się prawie do nieprzytomności i musieli go pilnować. Później z trudem "zapakowali" go do taksówki i odholowali go do domu. Zaprowadzili blondyna do jego pokoju, a ten zapadł w głęboki sen.
Opowieść o imprezie przerwał dzwonek do drzwi. Ash zadeklarowała, że je otworzy. Później tylko było słychać jak oznajmia, że jestem z Harry'm. Po jej słowach słychać było radość chłopaków, a po chwili wszyscy byli już w salonie. Pogratulowali i rozsiedli się w salonie.
- I jak po wczorajszej imprezie? - zaczęłam rozmowę
- Główka nie boli? - zapytał Harry czochrając blondyna
- Bardzo śmieszne. - stwierdził Niall - a tak naprawdę, to ja nic z wczoraja nie pamiętam. - oznajmił
- Nie dziwię się. - powiedział Zayn i wszyscy wybuchnęli śmiechem - o której wylatujesz? - zwrócił się do Ashley
- Jak to wylatujesz? - zdziwił się Lou
- Muszę wracać do Brukseli. Nie przyleciałam tutaj na zawsze. Niestety. - odpowiedziała - Samolot mam o 18.30.
Atmosfera trochę się zepsuła, ale Louis postanowił temu zaradzić. Zaczął opowiadać mało zabawne żarty. Wszyscy oczywiście śmiali się z grzeczności. Później działkę przejął Liam. I wiecie co? Nigdy się tak nie uśmiałam, jak wtedy. Oczywiście Lou obraził się, bo jego żart nie były tak dobrze przyjęte, jak dowcipy Daddy'ego. Ten obiecał, że już nigdy nie będzie nikogo rozśmieszał w obecności Louis'a i wszystko wróciło do normy.

~~~~~~~~

Mam nadzieję, że się podoba :)
Przepraszam, że tyle musicie czekać, ale wiecie - szkoła :/
Nie będę was zanudzała, chcę jeszcze tylko zaprosić tu: http://now-i-know-i-am-not-alone.blogspot.com/ wczoraj pojawił się nowy rozdział :)

Komentujcie, obserwujcie :)

Do następnego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K