poniedziałek, 2 września 2013

6. "Czy to był twój facet?"

Jeżeli czytasz ten rozdział, skomentuj ;)
Nawet nie wiesz ile to daje motywacji :))


~~ Harry ~~

- ... chciałem Ci tylko powiedzieć... - usłyszałem głos mężczyzny, który właśnie pojawił się w salonie - nie wiedziałem, że masz gościa - powiedział, kiedy mnie zauważył
Kim jest ten facet? Ona jest z nim? Zadawałem sobie mnóstwo pytań. Retorycznych. Niestety. Jedno jest pewne - ja nie odpuszczę. Nawet jeśli Em jest z tym facetem, zrobię wszystko, aby się z nią zaprzyjaźnić. Nie ukrywam, że wolałbym, aby on nie był dla niej kimś więcej.
- Poznajcie się... - zaczęła Em, swoim delikatnym głosem - to jest Harry, a to jest Matt - podałem swoją dłoń do tego gościa, po chwili on chwycił moją dłoń
Nic się nie wyjaśniło. Dalej ta cała sytuacja to jakaś pieprzona zagadka. Mam tego dość. Muszę się dowiedzieć, co to za gość. Już miałem zapytać o co w tym wszystkim chodzi, ale wcześniej usłyszałem głos tego Matt'a.
- Nie będę wam przeszkadzał. Nie odbierałaś telefonu i... - Em wzięła do ręki telefon, kliknęła coś i po chwili głęboko westchnęła
- Przepraszam Cię, nie słyszałam, żeby telefon dzwonił.
- Nie szkodzi. Chciałem tylko zapytać, czy możesz przyjść jutro na sesję na 15.30... - przyglądałem się temu facetowi z zaciekawieniem
Cała ta sytuacja robiła się coraz bardziej zagadkowa. Czuję się tak, jakbym rozwiązywał jakieś rebusy. Do cholery, czy ja jestem w jakiejś ukrytej kamerze?
- Jasne, nie mam planów, a po za tym to moja praca - uśmiechnęła się do niego
Praca? Jaka praca?
- To ja już sobie pójdę - powiedział mężczyzna... Max? Nie... Matt? Chyba tak.
Po chwili skierował się do wyjścia. Rzucił krótkie "do jutra" i wyszedł. Zostaliśmy sami. Nie powiem, cieszyło mnie to. Wciąż nie wiedziałem kim jest ten... Matt.
Zapadła niezręczna cisza. Żadne z nas nie chciało jej przerwać. Em usiadła na kanapie. Po chwili znalazłem się obok niej.
- Słuchaj Em... Wiem, że to głupio zabrzmi ale... - nagle nabrałem odwagi, aby ją o to zapytać, to chyba te procenty, które we mnie buzowały - Czy to był twój facet? - usłyszałem jej głośny śmiech
- Matt? - nie przestawała się śmiać. Zaraziła mnie i po chwili z moich ust również wydobył się śmiech - Przecież on jest starszy ode mnie o 12 lat! - nagle spoważniałem, ona również - nic nas nie łączy - stwierdziła
Poczułem niewyobrażalną ulgę. Mimo wszystko dalej nie miałem pewności, że Em jest sama. Wiedziałem, że z Matt'em nic ją nie łączy, ale przecież nie mam pewności, że nie ma kogoś innego. Wolałbym żeby tego "kogoś" nie było. Bo chyba oczywistym jest, że w przyszłości chciałbym być kimś ważnym dla Em. I gdyby tak było, to byłbym najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Muszę tylko zrobić wszystko, żeby Em się wreszcie do mnie przekonała. Nie mówię tu o tym, że zamierzam udawać kogoś kim nie jestem. Kogoś, kto jest słodziutkim i romantycznym, do tego stopnia, że aż nierealnym, facetem. Chcę być sobą. Co ja mówię? Będę sobą! Bardzo bym chciał, żeby Em zakochała się we mnie. W tym Harry'm, który nie jest sławny, za którym nie uganiają się paparazzi, którzy tylko czyhają na kompromitujące sytuacje, w których uczestniczysz; Nie w tym Harry'm, którego przedstawiają kamery, czy zdjęcia w czasopismach dla nastolatek. Chcę, żeby Em zakochała się w tym prawdziwym Harry'm.
- Jak się znalazłaś tutaj, w Londynie? Bo nie mieszkałaś tutaj wcześniej, prawda? - przerwałem ciszę panującą między nami
- To długa historia - uśmiechnęła się lekko i ciężko westchnęła
- Mów. Mam czas - pokazałem swoje dołeczki, które podobno są "urocze" nie wiem, czy to prawda. W każdym razie ja tak nie uważam. Em uśmiechnęła się szeroko i zaczęła opowiadać swoją historię. Słuchałem jej melodyjnego głosu.
Mówiła, że zawsze marzyła o karierze fotomodelki, o konkursie i o propozycji Matt'a - no to się wszystko wyjaśniło.
- ... Nie wiedziałam czy mam się zgodzić. Bo wiesz, jednak to jest całkiem inny kraj i nie wiedziałam, czy sobie poradzę... - mówiła dalej, a ja wpatrywałem się w jej śliczne, brązowe tęczówki - dał mi czas na przemyślenie jego propozycji... - wsłuchałem się w jej głos, który przybliżał mi historię Em

~~ Em ~~

Opowiadałam mu o moim życiu. O konkursie. Krótko mówiąc - o wszystkim. Może to dziwne, bo Harr'ego znam bardzo krótko, ale czułam, że mogę mu zaufać. Wiedziałam, że to, co teraz mówię, zostanie między nami. Łączyła nas jakaś więź. Bardzo silna więź. No tak. Myślicie sobie, że jestem idiotką "Halo! Em zgłupiała!" Ale prawda jest taka, że ta więź była między nami. Czy wy w to wierzycie, czy nie, to nie ma znaczenia.
Opowiadałam Harr'emu o sesjach, które robiono mi na konkursie. O tym, że nie wygrałam. O tym, że Matt wybiegł za mną i zaproponował współpracę. Harry milczał. Dokładnie słuchał każdego mojego słowa. Wpatrywał się we mnie. Nie przeszkadzało mi to. Mówiłam dalej. Potrzebowałam się wygadać. Nie było wtedy nikogo, komu ufałam. Oczywiście miałam Ashley i Jenn, ale z nimi mogłam rozmawiać tylko przez telefon. Teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam tutaj nikogo. Jestem sama jak palec. Będę musiała się do tego przyzwyczaić. Nie mam innego wyjścia.
- ... no i postanowiłam obgadać to z moim chłopakiem... - głos mi się załamał, w oczach pojawiły mi się łzy, zobaczyłam smutek i przerażenie w oczach Harr'ego, poczułam uścisk zielonookiego, przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze
- Jeżeli jest to dla Ciebie trudne, to... - zaczął, ale nie było mu dane dokończyć
- Nie, opowiem. Muszę się w końcu wygadać. - uśmiechnęłam się do niego, kiedy mogłam już zobaczyć jego zielone oczy - jeżeli tego nie zrobię, to chyba zwariuję. - zaśmiałam się, Harry lekko się uśmiechnął, głębkoko westchnęłam i mówiłam dalej - poszłam do niego. Było otwarte, więc weszłam. I... - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, pozwoliłam jej swobodnie spłynąć - zobaczyłam go z moją przyjaciółką - powiedziałam łamiącym się głosem - ponownie poczułam ciepło bijące od Harr'ego, który mnie właśnie przytulał
- Nie zasługuje na Ciebie... - wyszeptał mi prosto do ucha
Położyłam ręce na jego karku. Mocno go do siebie przytuliłam. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam wsparcia, które Harry mi dawał. Płakałam. Po raz pierwszy od śmierci rodziców. Wtedy powiedziałam sobie, że płaczę po raz ostatni. Powiedziałam sobie, że żadna sytuacja w moim życiu mnie nie upokorzy. Obiecałam sobie, że teraz będę twarda. Obiecałam to sobie i moim rodzicom. Dzisiaj złamałam tą obietnicę. Łzy coraz szybciej spływały po moich policzkach. Czułam się bezpieczna. Tak bezpieczna, jak nigdy dotąd.


~~~~~~~~

To tyle na dzisiaj :)
Rozdział jest chyba krótszy niż zwykle, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :)
Podoba się? Jeśli tak, to komentujcie :) Jeśli macie jakieś uwagi to również piszcie w komentarzach. ;)

Jak po rozpoczęciu roku? Nie wiem, jak wy, ale ja jeszcze tego nie odczuwam. xD

Nie wiem, kiedy kolejny rozdział, ale postaram się napisać jak najszybciej ;)
Pozdrawiam ;*
Do następnego ;))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K