sobota, 14 września 2013

10. "Ty też zostałaś zraniona, Em"

Jeżeli czytasz ten rozdział, skomentuj ;)
Nawet nie wiesz ile to daje motywacji :))

~~ Em ~~

  Obudziłam się około 9 rano. Po raz kolejny jestem na siebie wściekła. Czy ja zawsze muszę dać się porwać emocjom? Przez ten mój niewyparzony język znowu nie wiem, na czym stoję. Jeżeli tak ma wyglądać moje dalsze życie, to ja dziękuję.
  Powoli wstałam z łóżka. Wzięłam ubrania i ruszyłam w stronę łazienki, w celu wykonania porannej toalety.
  Po kilkunastu minutach byłam już na dole. Zjadłam śniadanie. Nie miałam na dzisiaj żadnych planów. To jakiś absurd! Przyjechałam do Londynu do pracy, a miałam zaledwie 3 sesje i teraz siedzę i nic nie robię. Przeraża mnie myśl, że teraz moje życie może właśnie tak wyglądać. Przecież ja się zanudzę!
  Pomyślałam, że z braku zajęcia, może powrócić do rysowania? Kiedyś cały wolny czas poświęcałam na bazgranie na białych kartkach. Nie wiem, czy potrafiłabym to dalej robić, w końcu nie rysowałam już 2 lata! Chyba trzeba nadrobić ten stracony czas. Wzięłam kilka czystych kartek, ołówek, gumkę i książkę w twardej okładce, aby podłożyć ją pod kartki. Usiadłam wygodnie na kanapie i zaczęłam szkicować.
  Nie wiedziałam od czego zacząć, więc rysowałam jakichś przypadkowych ludzi, których wygląd miałam w głowie. Szkic nie wyszedł za bogato, ale co się dziwić po takiej przerwie? Chyba powinnam wrócić do rysowania. To mnie naprawdę odpręża. Mogę zapomnieć o problemach. Kiedy rysuję, nic się nie liczy... Jestem tylko ja, kawałek kartki i ołówek.
  Odłożyłam kartkę z rysunkiem na stolik i ruszyłam w stronę kuchni, aby wziąć coś do picia.  Napiłam się soku, po czym wyszłam z domu w celu zażycia odrobinę świeżego powietrza. Spacer dobrze mi zrobi.
Przechadzałam się po parku, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Pomyślałam, że to znowu Ash. Wczoraj wieczorem dzwoniła do mnie. Ona zawsze znajdzie najmniej odpowiedni moment. Byłam strasznie przygnębiona, ale starałam się to jak najlepiej ukryć. Nie jestem pewna, czy mi uwierzyła. Mam nadzieję, że tak, choć nie jestem najlepszą aktorką.  Nie chcę jej martwić.
  Spojrzałam na wyświetlacz: Harry. Znowu się zacznie.


~~ Harry ~~

- Cześć. Miło, że dzwonisz. - powiedziała
Jej głos nie był zbyt szczęśliwy. Obawiałem się, że straciła pracę.
- Co się stało? - zapytałem, choć nie chciałem usłyszeć, że nie ma już pracy - Em, proszę Cię. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, tak? - odpowiedziała mi cisza - Powiedz, co się dzieje? - prosiłem
- Nic. - nie wierzyłem jej - mam kiepski humor i tyle. - odparła
- Zwykle jest coś, co powoduje zły humor. - dociekałem - Em... Mów o co chodzi. - powiedziałem stanowczo
  Przez chwilę milczała. Po jakimś czasie ciężko westchnęła i powiedziała coś w stylu: "no dobrze, powiem Ci". Bałem się, że usłyszę to, czego tak bardzo nie chcę słyszeć.
- Wczoraj nawrzeszczałam na Matt'a. - moje serce zaczęło bić coraz mocniej i szybciej
- Zwolnił Cię? - zapytałem niepewnie, nic nie odpowiedziała - Em? - zapytałem cicho
- Nie. Jeszcze nie. - nic z tego nie rozumiem - powiedział, że "pogadamy jak się uspokoję"
  Ulżyło mi. Gdyby chciał ją zwolnić, to wykorzystałby sytuację, prawda?
- Em, pomyśl, gdyby naprawdę chciał Cię zwolnić, to zrobiłby to już wczoraj. Nie sądzisz? - zapytałem
- Nie mam pojęcia. - dalej była przygnębiona
- Jeszcze dzisiaj poprawię Ci humor, zobaczysz. - powiedziałem radośnie i rozłączyłem się
  Teraz tylko pozostaje mi wymyślić jak to zrobić...

  Myślałem jakiś czas, jak poprawić humor Em. W końcu wymyśliłem. Szybko zabiegłem na dół, gdzie byli chłopcy. Poprosiłem, aby wszyscy usiedli w salonie i zapytałem:
- Chcecie poznać Em?

~~ Em ~~

  Co on znowu wymyślił? Aż boję się pomyśleć. Wiem, jak głupie pomysły ma Harry. Miałam tylko nadzieję, że to będzie coś w miarę normalnego.
Dalej szłam po parku, jednak zmieniłam kierunek. Postanowiłam wrócić już do domu. Szłam powolnym krokiem, kiedy usłyszałam gruby głos zza pleców
- Cześć. - Matt
- Hej - powiedziałam cicho - przepraszam za tą wczorajszą sytuację. Poniosło mnie - mówiłam - Nawet nie wiesz jak mi jest teraz głupio
- A ja przepraszam, że tak odciągam tą rozmowę. - nie przeszkadzałam mu, chciałam się wreszcie dowiedzieć, o co chodzi - wczoraj zapytałaś, czy chcę Cię zwolnić - słuchałam z uwagą - nawet przez myśl mi nie przeszło, aby to zrobić. Jesteś świetną fotomodelką, świetnie się z Tobą pracuje. Miałaś zły dzień. Ja to rozumiem. Każdy ma lepsze i gorsze dni. - ciągnął, byłam szczęśliwa, że dalej mam tą pracę, wtedy na niczym mi tak nie zależało, jak na tej robocie - Po prostu będziesz miała trochę wolnego ode mnie. - powiedział
- Wolnego? Od Ciebie? Nic z tego nie rozumiem
- Dzisiaj wylatuję do Brukseli. Na pewno pamiętasz tą firmę, dzięki której się poznaliśmy. - przytaknęłam - Organizują znowu konkurs i muszę tam być. - ta sytuacja ani trochę się nie rozjaśniała - Będziesz miała 2 tygodnie wolnego - słucham? ja przez 1 dzień nie mam co ze sobą zrobić, a co dopiero przez 2 tygodnie - jest tylko jeden problem. - przerwał na chwilę - nie mogę zapłacić Ci na razie za tamte sesje.
- Nic się nie stało. - powiedziałam - zapłacisz mi jak wrócisz. Mam swoje oszczędności. Dam sobie radę.
- Naprawdę? Chciałem Ci zapłacić przed moim wyjazdem, ale jednak się nie wyrabiam. - nie sprawiało to dla mnie żadnego problemu - Obiecuję, że ureguluję wszystko, jak tylko wrócę.
- Nie ma problemu. - powiedziałam
- Przepraszam, ale muszę już iść. Niedługo mam samolot.
  Pożegnaliśmy się i w ciszy wróciłam do domu.

  Wzięłam się za zmywanie naczyń. To nieprawdopodobne, ile tego jest. Ale w sumie nic dziwnego, jak nie zmywałam przez 2 dni.
  Wreszcie uporałam się z tymi brudami. Już miałam powrócić do salonu, aby znowu się nudzić, kiedy usłyszałam sygnał, że właśnie dostałam sms.
 Zamawiałaś ekipę rozweselającą? Tak? No to otwieraj drzwi. :) 
  Uśmiechnęłam się do ekranu mojego telefonu. Odłożyłam go na stolik i ruszyłam w stronę drzwi, aby je otworzyć. To, co tam zobaczyłam, zszokowało mnie. Stała tam piątka chłopaków, jeden za drugim. Patrzyłam na nich jak wryta.
- Cześć. Jestem Niall. Ten, dzięki któremu poznałaś tego debila. - odezwał się blondyn, który trzymał butelkę wina i pełno słodyczy
- Tylko nie debila! - odezwał się zachrypnięty głos z tyłu, uśmiech nie schodził mi z twarzy, gestem zaprosiłam go do środka, a moim oczom ukazał się szatyn
- Witaj. Jestem Louis. Najstarszy. - miał ze sobą wino i jakieś przekąski
- Najstarszy, ale niekoniecznie najdojrzalszy - odezwał się głos tuż za nim, zaśmiałam się
- Nie słuchaj go. Nie wie co mówi. - powiedział po czym wszedł do mojego domu, przede mną stanął brunet
- Zayn. Najprzystojniejszy. - powiedział, słychać było za nim tylko śmiechy, po chwili znajdował się już razem z dwójką pozostałych, w moim domu, coraz bardziej przerażała mnie ilość wina, Zayn trzymał aż dwie butelki
- Cześć. Jestem Liam. Najbardziej przyzwoity. - tylko jego słowa nie zostały wyśmiane, najbardziej przyzwoity, a trzyma 2 butelki wina, dzisiejszy wieczór zapowiada się bardzo ciekawie
- Harry. Najmądrzejszy z całej piątki. - powiedział, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem, przyniósł wino i bukiet przepięknych, czerwonych róż, który za chwilę został mi wręczony.
  Wszyscy znajdowali się już w moim salonie. Wstawiłam bukiet do wody i również poszłam do salonu, zasiadając obok Harr'ego.
- Masz kieliszki? - zapytał Zayn, Liam skarcił go wzrokiem, lekko się zaśmiałam
- Jasne. - powiedziałam i ruszyłam do kuchni
  Po chwili znowu znajdowałam się w salonie. Ustawiłam kieliszki przy każdym, a na końcu postawiłam jeden na przeciwko mnie.
- Wy macie zamiar to wszystko wypić? - zapytałam z niedowierzaniem wskazując na zapasy zgromadzone przez chłopców
- A niby po co to przynieśliśmy do Ciebie? - zapytał z ironią, Louis
- Zapomniałem Ci powiedzieć, że lubimy imprezować. - odezwał się Harry
  Obiecałam sobie, że już więcej nie będę piła, ale dzisiaj chyba mnie to nie ominie. Chłopcy się tak uparli, że musiałam się zgodzić. Rozmawialiśmy pijąc lampkę po lampce wina. Słuchałam różnych anegdotek z życia sławnego One Direction. Opowiadali różne śmieszne historie z tras koncertowych. Dowiedziałam się, że Louis pomimo tego, że jest najstarszy, to duże dziecko.
Cieszę się, że ich poznałam. To totalni wariaci.
- Hej, może trochę zwolnimy? - zapytałam, kiedy Zayn otwierał już 3 butelkę wina
- Em ma rację. - przyznał Liam - nie powinniśmy tyle pić.
- Dajcie spokój. Trzeba się czasem zabawić! - krzyknął Zayn
- A tak w ogóle, to dlaczego musimy, a raczej musieliśmy Cię rozweselić? Harry nie chciał nam nic powiedzieć... - powiedział z oburzeniem Niall
- To długa historia... - odparłam
Nie wiem, czy miałam ochotę opowiadać o tym wszystkim. Na samą myśl, że przez następne 2 tygodnie nie będę miała zajęcia, łapie mnie smutek i przygnębienie. Nie będę zatruwać im życia moimi problemami.
- Mamy czas. - usłyszałam głos Zayn'a - Zobacz ile jest jeszcze wina. - wskazał na pozostałe butelki alkoholu.
  Zaśmiałam się na te słowa. To chyba moja pierwsza i ostatnia impreza z udziałem Zayn'a. Nikt chyba nie zdoła wypić tyle co on w tak szybkim tempie.

  Kolejna butelka wina. Chłopcy coraz bardziej są rozmowni, tak jak ja. Wydaje mi się, że Zayn pije najwięcej i najszybciej.
- Chyba ty najbardziej lubisz imprezować, prawda? - zapytałam Zayn'a
Odpowiedź ze strony chłopaków bardzo mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się tego, nawet w najśmielszych snach. Szczególnie dlatego, że dzisiaj, Harry pije chyba najmniej z nas wszystkich.
- Zayn? Ty sobie żartujesz? - powiedział Liam - To Harry najwięcej czasu spędza na imprezowaniu - Liam był już trochę wstawiony, chyba nie był przyzwyczajony do picia alkoholu
- Harry?! - nie panowałam nad moim językiem - nigdy bym nie pomyślała, że ty lubisz aż tak imprezować - skierowałam moje słowa w stronę głównego zainteresowanego, na co on wzruszył ramionami i upił łyk wina
- A to wszystko zaczęło się kiedy zerwał z... - Liam już chyba nie wiedział co mówi, przerwał mu Harry
- Tobie już może wystarczy tego alkoholu, co? - zapytał, był na niego zły
  Wiedziałam, że musiało się coś wydarzyć w jego życiu, poważnego. Postanowiłam, że nie będę o to pytać. Widać było, że to drażliwy temat dla Harr'ego.
  Zapanowała krępująca cisza, która po chwili została przerwana przez dzwonek to drzwi. Wstałam i powoli udałam się do drzwi. Moim oczom ukazała się Ash.
- Wiem, że nie masz ciekawego humoru, wiec się dzisiaj narąbiemy! - krzyknęła zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować
W rękach trzymała 2 butelki wina, a za nią stała walizka
- Co ty tu robisz? - zapytałam
Zaprosiłam ją do środka. Zostawiła swoją walizkę w przedpokoju i skierowałyśmy się do salonu.
- Jak to co? - zapytała tak, jakby to było oczywiste - przyjechałam ratować twoje samopoczu... - nie dokończyła, ponieważ właśnie weszłyśmy do salonu, gdzie znajdowali się chłopcy - nie mówiłaś, że będą tu takie ciasteczka - szepnęła mi do ucha, a ja się zaśmiałam
- Chłopcy, to jest moja przyjaciółka - Ashley. Ashley to jest Liam, Zayn, Louis, Niall i Harry - przedstawiałam po kolei chłopaków
Chłopcy wstali. Każdy podszedł do Ash i przywitali się.
- Miło mi was poznać, mówcie mi Ash. - powiedziała moja przyjaciółka
Po chwili siedzieliśmy na podłodze w moim salonie, popijaliśmy wino i rozmawialiśmy.

  Kilka kolejnych butelek wina, a Liam, Zayn, Louis, Niall i Ash słodko spali wtulając się w siebie nawzajem. Dzisiaj dowiedziałam się, że moja przyjaciółka ma dużo słabszą głowę niż ja. Wypiła najmniej z nas wszystkich, a odpadła najwcześniej.
- Dzisiaj pierwszy i ostatni raz tyle wypiłam - powiedziałam do Harr'ego - czuję, że jutro będę miała porządnego kaca - na moje słowa na twarzy Harr'ego pojawił się szeroki uśmiech - to wcale nie jest śmieszne - oburzyłam się - ty znowu jutro będziesz wyglądał jakby nigdy nic, a ja będę się męczyła
- Nie musiałaś tyle pić - odparł - ale nie martw się, podobno czekolada jest dobra na kaca, więc będę Ci ją dostarczał regularnie - powiedział, po czym oboje się zaśmialiśmy
- A co z twoją pracą? - zapytał
- Nie straciłam jej. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy - mam tylko 2 tygodnie wolnego - uśmiechnęłam się szerzej, szatyn odwzajemnił szczery uśmiech
Zapadła cisza.
- Przepraszam, że o to pytam, ale to prawda, co mówił Liam? - postanowiłam, że zaryzykuję
- Mówisz o tych imprezach? - przytaknęłam - Tak. - spuścił wzrok - Rok temu rozstałem się z Emelie. Była dla mnie wszystkim. - zaczął o tym opowiadać, widziałam, że sprawia mu to ból, mówił dalej - Była dla mnie wszystkim. Nigdy nikogo tak nie kochałem, to uczucie było... nie do opisania. - słuchałam z uwagą każdego słowa, które wypowiedział - byliśmy ze sobą krótko. Tylko pół roku. A ona już zdążyła zawrócić mi w  głowie na tyle, że nie widziałem jej prawdziwych celów. - nie wiedziałam o co chodzi, ale byłam pewna, że zaraz się tego dowiem - właśnie rok temu w kłótni powiedziała mi całą prawdę. Powiedziała, że jest ze mną tylko dla kasy. Powiedziała, że jestem tylko kolejnym frajerem, naiwniakiem, którego owinęła sobie wokół palca. - było mi go szkoda, nie wiedziałam jak mam się zachować, słuchałam dalej, czułam, że potrzebuje się wygadać, wyżalić, pozwoliłam mu na to - wtedy wszystko się skończyło, a zarazem wszystko się zaczęło. Skończył się związek, a zaczęły się imprezy. Zaczął się niezobowiązujący seks z przypadkowymi kobietami. Często było tak, że te kobiety chciały czegoś więcej, a ja... - zaciął się - ... a ja jak ostatni dupek uciekałem nad ranem z ich mieszkań nie dając później znaku życia... - pierwszy raz widziałam jak w oczach mojego przyjaciela pojawiają się łzy, Harry próbuje to ukryć, ale na marne, ja i tak to widziałam, mocno go do siebie przytuliłam - Powiedz mi, dlaczego ja byłem takim chamem? Dlaczego wykorzystywałem te wszystkie kobiety? - wiedziałam, że to pytanie retoryczne, dlatego milczałam, pozwoliłam mu się wypłakać, wiedziałam, że tego potrzebuje, ściskał mnie coraz mocniej - Gdybym tylko mógł, cofnąłbym czas. Nie raniłbym tych wszystkich kobiet. Jestem idiotą. - mówił przez łzy
- Ciii... - uspokajałam go - wszystko będzie dobrze, już jest dobrze. - mówiłam cicho - musisz o tym zapomnieć, wszyscy popełniają błędy, rozumiesz? - zapytałam, nie uzyskałam odpowiedzi - wiem, że zrozumiałeś wszystko, wiem, że zostałeś zraniony i dlatego chciałeś... - nie było mi dane dokończyć, odsunęliśmy się od siebie, patrzyliśmy sobie w oczy
- Ty też zostałaś zraniona, Em. I nie wykorzystywałaś innych facetów. - w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy, nie powstrzymywałam ich, swobodnie spływały po moich policzkach - Em, przepraszam. - patrzyłam na niego oczami pełnymi łez - Znowu wszystko spieprzyłem. Jestem debilem. Nie powinienem nic mówić. Przepraszam - nic nie mówiłam - Em? - zapytał tak cicho, ze ledwie to usłyszałam
- Nie przepraszaj. - powiedziałam cicho - nic się nie stało - lekko się uśmiechnęłam, po czym mocno się wtuliłam w ciało Harr'ego
 Po kilkunastu minutach spałam w ramionach mojego przyjaciela. Najlepszego przyjaciela na świecie.

~~~~~~~~

Tak, jak obiecałam, jest 10 rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodobał ;) Udało mi się napisać dłuższy rozdział, sama nie wiem, jak to zrobiłam xD

Piszcie, co myślicie o tym rozdziale :)
Czekam na wasze opinie :)

Do następnego ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K