niedziela, 8 września 2013

8. "Tylko nie licz na procenty"

Jeżeli czytasz ten rozdział, skomentuj ;)
Nawet nie wiesz ile to daje motywacji :))


~~ Em ~~

Nie spałam całą noc. Myślałam o tym, co działo się wczoraj. Harry strasznie mnie wkurzył. Czy zawsze muszę trafić na ludzi nie wartych zaufania? I zawsze muszę tym ludziom zaufać? Z drugiej strony zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, wyrzucając go z domu. W sumie to był zwykły żart. Nie powinnam go tak potraktować. Takie myśli dręczą mnie odkąd Harry opuścił progi mojego domu. Nie szło mi na sesji. Matt był na mnie wściekły. Nie dziwię się mu. Nie mogłam się skupić na sesji. Moje myśli cały czas odbiegały do Harr'ego.
Nie powinnam tak postąpić. Teraz to wiem. Nie mogę w to uwierzyć, że tak potraktowałam mojego nowego przyjaciela. Zdecydowanie mogę tak o nim mówić.
Wstałam z łóżka i po wykonanej przeze mnie porannej toalecie udałam się do kuchni. Zjadłam śniadanie i włączyłam tv. Ze znudzeniem przełączałam kolejne kanały. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Zerwałam się i z nadzieją, że to Harry, wzięłam telefon do ręki. Nawet nie spojrzałam na ekran, tylko od razu przycisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - zapytałam
- Musimy pogadać, jesteś w domu? - kiedy usłyszałam głos mojego rozmówcy, poczułam rozczarowanie, był to Matt
- Jasne, wpadaj. - powiedziałam z mniej radosnym tonem
- OK, będę za godzinę. - powiedział i rozłączył się
O co może mu chodzić? Denerwowałam się. Mam nadzieję, że nie chce mnie zwolnić. To by była najgorsza rzecz, jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła.
Ten czas dłużył mi się jak nigdy dotąd. W końcu usłyszałam upragniony dzwonek do drzwi. Otworzyłam je. Wpuściłam Matt'a do środka. Kazałam mu usiąść i zaproponowałam coś do picia.
- Wpadłem tylko na chwilę. - zamarłam, dotarło do mnie, że już za chwilę będę bezrobotna - Ostatnia sesja nie poszła Ci tak dobrze, jak poprzednie. Oboje o tym wiemy, prawda? - przytaknęłam ze smutkiem w oczach
Czekałam z niecierpliwością na to, co Matt chce mi oznajmić. Niestety. Nie było mi to dane. Zadzwonił jego telefon. Usłyszałam tylko krótkie " Ok, zaraz będe" I po chwili już wiedziałam, że wydarzyło się coś ważnego i "pogadamy później" jak to ujął Matt. Ta cała sytuacja tylko spotęgowała moje zdenerwowanie.

Kręciłam się po moim mieszkaniu. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Ta cisza mnie wykańczała. Brakowało mi ciągłego gadanie Ashley, piskliwego śmiechu Jenn i naszych wspólnych napadów głupawki. Brakowało mi ich wsparcia, które teraz było mi bardzo potrzebne. Przede wszystkim brakowało mi mojego domu w Brukseli. Chciałabym tam wrócić. Chciałabym, żeby było tak jak przedtem.
Em! Wróć na ziemię! Jesteś w Londynie, zrobiłaś bezpodstawną awanturę jedynej osobie, której ufasz i którą masz przy sobie, a raczej miałaś, a do tego wszystkiego za kilka godzin zostaniesz zwolniona. No po prostu żyć, nie umierać.

~~ Harry ~~

Kolejna noc nieprzespana. Pięknie, Styles, tylko patrzeć, ja się zestarzejesz, pojawią się zmarszczki i wory pod oczami i wszystkie fanki Cię znienawidzą. I co z tego? Co z tego, że teraz mnie kochają i za mną szaleją, jak Em mnie nie chce znać? Nienawidzi mnie jedyna kobieta, na której zaufaniu mi zależy. Zależy mi na tym, aby Em mnie poznała. Aby poznała tego prawdziwego Harr'ego Styles'a. I tak będzie! Obiecałem to sobie i za wszelką cenę zdobędę jej zaufanie.
Zerwałem się z łóżka. Spojrzałem na zegarek - godzina nie powala. Jest 11. 34. Normalni ludzie już dawno pracują, a ja się wyleguję w łóżku.
Wziąłem ciuchy i szybko wstąpiłem do łazienki.
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Byłem pewien, że jeszcze dzisiaj będę mógł pogadać z Em tak, jak wtedy, zanim palnąłem tę głupotę.


~~ Louis ~~

Harry zawsze wstawał dosyć wcześnie, w porównaniu z Zayn'em, to bardzo wcześnie. Dlatego zdziwiłem się, że jest 11.30, a on jeszcze śpi. Postanowiłem go nie budzić. Musi odespać. On chyba coś czuje do tej dziewczyny. Musi coś do niej czuć. Inaczej nie byłby taki przygnębiony tą sytuacją.
Do salonu wszedł Niall.
- Harry jeszcze śpi? - zapytał, przytaknąłem - Nie sądzisz, że to dziwne? - spojrzałem na niego pytającym wzrokiem - Nigdy nie spał tak długo. Wczoraj wrócił wkurzony... - słuchałem z zaciekawieniem - Nie wiesz co się dzieje? - nie mogę mu nic powiedzieć, jeżeli Harry będzie chciał, to sam powie chłopakom, kiwnąłem głową na znak, że nie wiem, o co chodzi, a Niall udał się do kuchni. No tak, wiecznie głodny. Zaśmiałem się w duchu, a po chwili w salonie znowu zagościł Niall z talerzem pełnym kanapek i batonem w ręce.
- Jesteś aż tak głodny? - zapytałem ze śmiechem
- Nie rozumiem, o co Ci chodzi - udawał obrażonego i usiadł na fotelu
Gapiliśmy się w tv na jakieś głupie programy typu "Poznaj miłość swojego życia", w których to ludzie poznają się i za kilka godzin już nie mogą bez siebie żyć.
W salonie znalazł się Harry. Rzucił krótkie "cześć" i z zamiarem wyjścia z domu, ruszył w stronę drzwi.
- Gdzie ty znowu idziesz? - zapytał Niall z pełnymi ustami, Harry podszedł do niego
- Nikt Cię nie nauczył, że nie mówi się z pełnymi ustami? - zapytał ironicznie targając włosy blondaska - wychodzę, niedługo wrócę - powiedział i chwycił jedną z kanapek Niall'a
- Ej! Zrób sobie swoją kanapkę! - krzyknął za Harrym
- Będę wieczorem! - krzyknął otwierając drzwi,
Powiedziałem tylko "ok" i po chwili Harry zniknął za drzwiami razem z kanapką wykonaną przez Niall'a
Doskonale wiedziałem, gdzie idzie. Uważam, że dobrze robi. Em jest wartą zachodu dziewczyną i Harry nie powinien ot tak odpuścić.

~~ Harry ~~

Wyszedłem z domu i postanowiłem zrezygnować z samochodu. Była ładna pogoda, spacer dobrze mi zrobi.
Po 15 minutach byłem już na miejscu. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem dzwonek. Nie musiałem długo czekać bo już po chwili ujrzałem Em. Była przygnębiona. Nie dziwię się. Byłem przygotowany na to, ze będę musiał siłować się z drzwiami, które Em będzie chciała za wszelką cenę, zamknąć mi przed nosem, ale nic takiego nie miało miejsca. Już miałem otworzyć usta, aby zacząć mój monolog, kiedy usłyszałem jej głos
- Przepraszam - powiedziała cicho, uśmiechnąłem się na te słowa - nie powinnam tak reagować, nie jesteś niczego winien - swój wzrok skierowała w podłogę - wejdziesz? - zapytała, przytaknąłem i już po chwili znajdowałem się w środku - mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe? - zapytała
- Słyszysz co mówisz? - zaśmiałem się lekko - Jasne, że nie jestem zły. - lekko się uśmiechnęła, ale widziałem przygnębienie w jej oczach - To był głupi żart, zupełnie nie na miejscu. To ja powinienem Cię przepraszać i błagać o przebaczenie - spuściłem wzrok na moje buty
- No to jak już się przeprosiliśmy, to może masz ochotę na coś do picia? - zapytała, na mojej twarzy pojawił się uśmiech - tylko nie licz na procenty - ostrzegła, oboje wybuchnęliśmy śmiechem - cieszę się, że sobie to wyjaśniliśmy
- Ja też - powiedziałem - nawet nie wiesz, jak bardzo - oznajmiłem
Nastała cisza. Em patrzyła się ślepo w podłogę. Widziałem, że coś jest nie tak.
Nie chciałem być nachalny, dlatego nie pytałem o co chodzi. Em przyniosła mi i sobie szklankę soku. Po chwili krępującą ciszę przerwał melodyjny głos Em
- A ty w ogóle możesz robić sobie wolne kiedy tylko chcesz? - zapytała
- Jesteśmy z chłopakami po trasie i mamy 2 tygodnie wolnego. - powiedziałem
Em nalegała, abym jej opowiedział o tym, co robię. Zgodziłem się. Streściłem jej naszą pracę, nagrywanie piosenek i ich pisanie, trasy, spotkania z fanami i męczące wywiady. Em słuchała mnie z zaciekawieniem. Z nikim innym nie rozmawiało mi się tak dobrze, jak z nią. Przy niej mogłem się wygadać. Mogłem pożalić się, że czasem wolałbym być zwyczajnym chłopakiem, takim,którego nikt nie zna. Przy chłopakach musiałem być silny. Kochałem moją pracę, ale czasami mnie wykańczała.
- A ty?- zapytałem - chyba lubisz swoją pracę?
- Tak. Nie jest łatwo. Jestem fotomodelką od niedawna. - powiedziała - jeszcze nią jestem. - ciężko westchnęła
- Jeszcze? - zapytałem z zaciekawieniem - co się dzieje?
Em zaczęła opowiadać o nieudanej sesji. Czułem się winny całej tej sytuacji. pocieszałem ją. Zapewniałem, że Matt na pewno nie chce jej zwolnić.
Byłem pewny, że tak nie jest. Em jest bardzo piękną kobietą i chociaż się na tym nie znam, to wiem, że nie potrzeba dużo wysiłku, aby zrobić jej dobre zdjęcie.

Rozmawialiśmy dosyć długo i stwierdziłem, że nie będę już dłużej przeszkadzać Em. Ma swoje sprawy, a po za tym, obiecałem chłopakom, że wrócę wieczorem. Pożegnałem się z nią i wyszedłem z jej domu. W furtce minąłem się z Matt'em. Powiedzieliśmy sobie krótkie "cześć" i każdy ruszył w swoją stronę. Byłem ciekaw, jaką wiadomość ze sobą niesie. Postanowiłem, że dowiem się tego, jak tylko dojdę do domu.


~~~~~~~~

Dzisiaj jest już przeszło 2000 wyświetleń, dlatego postanowiłam już dziś napisać rozdział :) Cieszycie się? Mam nadzieję, że tak.
Rozdział jest nudny. Mam nadzieję, że was nie zniechęciłam :)
Komentujcie! :))



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K