piątek, 23 sierpnia 2013

4. "Obiecuję, że nie będziesz żałowała tej decyzji."

~~ Oczami Em ~~

Obudziłam się o 8. Normalnie nie wstałabym tak wcześnie, ale dzisiaj nie mogłam spać. Dlaczego? Pewnie się domyślacie. Cały czas myślałam o tym, czy dobrze zrobiłam podając adres Harr'emu. Działałam wtedy pod wpływem emocji. Nie panowałam nad sobą. Pomyślałam wtedy, że może lepiej będzie jeśli pogadamy w cztery oczy. Może wtedy zrozumie, że nie chcę się z nim spotykać.
No więc wstałam 2 godziny temu i zdążyłam już rozmawiać z Jenn. Kiedy w końcu się pożegnałyśmy, postanowiłam coś zjeść bo byłam strasznie głodna. Nie spieszyłam się, bo po pierwsze: jest wcześnie, a po drugie: dzisiaj miałam wolne z racji tego, że wczoraj byłam w pracy.
Właśnie kończyłam jeść, kiedy usłyszałałm dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz - Ashley. No tak. Już wiedziałam o co chodzi.
- Cześć! - powiedziałam - co u Ciebie? - próbowałam ją jakoś zagadać, aby nie schodziła na TEN temat
- W porządku - miałam nadzieję, że teraz zacznie opowiadać co u niej się dzieje, nic bardziej mylnego - Ty mi tu oczu nie zamydlaj, tylko opowiadaj o tym chłopaku
Pewnie zastanawiacie się, skąd ona wiedziała o Harr'ym. Nie jest żadną tajemnicą fakt, że Ashley nie była tylko moją przyjaciółką. Z Jenn też bardzo dobrze się rozumiały i zawsze było tak, że o wszystkim sobie mówiłyśmy. Nigdy nie pomyślałabym, że będę miała wspólnych przyjaciół z Jenn'ą, ale zawsze cieszył mnie ten fakt.
- Wiedziałam, że Ci opowie... - powiedziałam z lekką pretensją w głosie
- No i dobrze zrobiła a swoją drogą, to obiecałyśmy sobie, że mówimy sobie wszystko, prawda? - zadała pytanie, obie wiedziałyśmy, że jest ono retoryczne, zarówno ja jaki i Ashley doskonale znałyśmy na nie odpowiedź i nie trzeba mówić tego na głos - Dlaczego do cholery, nie zadzwoniłaś się pochwalić tym chłopakiem? - wiedziałam, że cała nasza rozmowa będzie dotyczyła mnie, Harr'ego i całej tej sytuacji, w której obecnie się znajduję.
- Miałam dzwonić, ale później się wszystko pozmieniało i zrezygnowałam. Nie ma się tutaj czym chwalić, bo to kompletna klapa. Z resztą sama wiesz - byłam pewna, że o tym już wie od Jenn
- Wiem. No tak. Ale co? - nie wiedziałam o co jej chodzi
- Jenna Ci nie powiedziała? - cisza - dobra, już mówię. Ten chłopak to kompletny niewypał... - zaczęłam i ciężko westchnęłam - on jest sławny - powiedziałam i momentalnie mój głos zmienił się ze smutnego na rozczarowany
- Sławny? To kim on jest? I co Ci to przeszkadza? - zadawała mnóstwo pytań - powinnaś się cieszyć, że ktoś sławny się tobą interesuje, a ty jak zwykle za dużo wymagasz od życia.
- To Harry Styles. - powiedziałam, byłam pewna, że nie skojarzy, bo też nie jest fanką tego zespołu
- Taki sławny, a ja go nie znam... - powiedziała z pretensją w głosie
- On śpiewa w tym słynnym zespole One Direction.
- Powaga? - była totalnie zaskoczona - No to jak się poznaliście, opowiadaj - jej głos zmienił się w bardziej ciekawski
- Tak naprawdę to poznaliśmy się w supermarkecie... - zaczęłam opowiadać jej całą historię
Gadaliśmy już ponad godzinę. Nie mogłam skończyć opowieści o tym jak poznałam Harr'ego, bo Ashley cały czas mi przerywała masą pytań. Szczerze? Jeszcze nigdy jej nie widziałam tak podekscytowanej. Kiedy już zakończyłam mój monolog (tak naprawdę, to nie można tego nazwać monologiem) usłyszałam pytanie, na które sama nie znałam odpowiedzi.
- Ale dlaczego ten batonik był tak ważny? On ma cukrzycę? Czy jak?
- Nie mam pojęcia. - dzięki Ashley humor mi się trochę poprawił - ale to na pewno nie cukrzyca, bo już dawno byłoby o tym głośno w mediach - obie się zaśmiałyśmy
- No fakt. Ale wyobrażasz sobie te nagłówki w gazetach? Harry Styles ma cukrzycę! Pilnie potrzebuje dużej ilości słodyczy! - wybuchnęłyśmy śmiechem
- I wtedy dostałby tony słodyczy i nie musiałby żebrać o jednego głupiego batonika...

~~ Oczami Harr'ego ~~
Stoję właśnie przed drzwiami domu Em. Na jej widok czekam już jakiś czas. W mojej głowie kłębią się przeróżne myśli. Kiedy zadzwoniłem dzwonkiem po raz ostatni, już byłem pewien. Ona mnie oszukała. Podała mi błędny adres. Zrobiła ze mnie idiotę. Ale jeśli myśli, że ja odpuszczę, to jest w błędzie. Już miałem opuszczać posesję, na której się znajdowałem, ale usłyszałem śmiech. Przepiękny śmiech przepięknej kobiety. Przysunąłem się bliżej drzwi i po odgłosach, wiedziałem, że zbiega ze schodów. Chyba z kimś rozmawiała, bo usłyszałem coś w styl:. "Ashley muszę, już kończyć, zadzwonię wieczorem. Pa!" Kim jest Ashley? Nieważne. Drzwi się otwierają i widzę w nich kobietę, którą tak bardzo pragnąłem zobaczyć. W dłoni trzyma telefon. Ubrana jest w zwiewną sukienkę w kwiaty, która sięga jej do połowy ud. Jest jeszcze piękniejsza, niż wtedy, kiedy widziałem ją pierwszy raz. Jej twarz zmienia się z promiennej na bardziej poważną. Wiedziałem, że to przeze mnie. Było mi przykro, ale za wszelką cenę musiałem dowiedzieć się, czemu ona nie chce mnie znać.
- Cześć - zaczynam
- Cześć, nie spodziewałam się Ciebie tutaj - powiedziała, i gestem zaprosiła mnie do środka
- Wysłałaś mi adres. Musiałem przyjść - nasza rozmowa była nieśmiała - możesz mi powiedzieć, co ja takiego zrobiłem, że nie chcesz mnie znać? - zapytałem, Em opuściła głowę na dół
- Wiesz, że nie jestem twoją fanką... - zaczęła, ale nie było jej dane dokończyć
- I dlatego, że nie jesteś moją fanką, to nie chcesz mnie znać, ok. - Odwróciłem się na piecie i ruszyłem w stronę drzwi. Co ja robię? Przecież zależy mi na tym, aby ja poznać.
- Nie dlatego. Chodzi o to, że nie wiedziałam kim jesteś. - wróciłem się, stanąłem bardzo blisko niej, patrzyłem jej głęboko w oczy wsłuchując się w każde jej słowo - Kiedy wróciłam do domu, zobaczyłam was w telewizji. Wtedy zrozumiałam, że nie mogę się z Tobą spotykać. - słuchałem dalej, byłem ciekaw co ma mi do powiedzenia - Ty jesteś sławny, jesteś idolem wszystkich nastolatek i... - zatrzymała się na chwilę - ... i fotoreporterzy się za Tobą uganiają. Kiedy zobaczyliby nas razem, to sam dobrze wiesz, że nie obeszłoby się bez spekulacji. Ja naprawdę bardzo chciałabym Cię poznać, ale chcę mieć trochę prywatności. Zrozum mnie, błagam. - chciałem jej wierzyć, ale nie wiedziałem, czy jest sens
- Wiesz co? - byłem lekko zdenerwowany - ja myślę, że nie chodzi Ci wcale o paparazzi. Myślisz, że skoro jestem sławny, to jestem zapatrzonym w siebie, rozwydrzonym bachorem, prawda? - zmusiłem ją do tego, aby spojrzała mi w oczy
- Nie. - szepnęła, jej oczy lekko się zaszkliły
- Wiem, że tak myślisz. Ale może chociaż spróbowałabyś mnie poznać, co? - powiedziałem spokojnie - Proszę Cię - milczała - Pozwól nam się poznać. Jeżeli uznasz, że rzeczywiście jestem taki jak myślałaś... - zaciąłem się - dam Ci spokój - nie chciało mi to przejść przez gardło, patrzyła na mnie swymi zaszklonymi, dużymi oczami - Daj nam szansę - wyszeptałem i patrzyłem na nią pytająco

~~ Oczami Em ~~

Nie miał racji. Wcale tak o nim nie myślałam. Z resztą co ja mogłam o nim myśleć? Poznałam go przedwczoraj.
Nie wiedziałam co mam robić. Dać nam szansę, tak jak mnie prosił, czy nie? W głowie kłębiły mi się przeróżne myśli. Przypomniały mi się słowa Ashley " Dlaczego ty jesteś taka uparta? Spotkaj się z nim!" A zaraz słowa Jenn " Daj sobie szansę go poznać. Twoje życie może się zmienić, ale nie na gorsze - na lepsze. Zaufaj mi." 
Patrzyłam w zielone tęczówki. Co ja mam robić? Nie mam pojęcia.
- To co, mogę zostać, to pogadamy? - uśmiechnął się
Nie zdołałam nic powiedzieć. Kiwnęłam tylko głową na znak, że się zgadzam. Po chwili silne ramiona Harr'ego mnie obejmowały.
- Dziękuję - wyszeptał - obiecuję, że nie będziesz żałowała tej decyzji.


~~~~~~~~

Zepsułam początek... :/
Mam nadzieję, że choć trochę się podoba :)
Komentujcie :*
Dziękuję za wszystkie komentarze i obserwacje! :))

Do zobaczenia ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K